piątek, 18 maja 2018

[375]. -

To miał być spokojny dzień.
Wyspałam się do bólu. Takie mam skurcze w łydkach, że nie pytajcie. Na własne życzenie oczywiście, więc nie narzekam.
Wszystko było dobrze. Do czasu. Teraz muszę przemeblować sobie wszystko.
Czasem dostaje się kopa z kierunku, który klika dni wcześniej wydawał się raczej tym stabilnym i wspierającym. Bo wydawało się, że się zrozumienie, że wsparcie, zaufanie i takie tam. I że jakoś się do kupy wszystko składa, mimo, że nie jest i tak różowo, ale jednak jakoś jest.
Chciałoby się lepiej, bardziej, ale nie można. I wtedy ciach. No trudno. Nie takie rzeczy przetrwałam. Potraktuję to jako nauczkę, ale mam też nadzieję, że ktoś zrozumie, co to spalony most.
Że nie zawsze można lecieć z pyskiem i rzygać gównem. Nie zawsze to się opłaca.
I że emocje to sobie można wyładowywać gdzie indziej. Ja nie jestem dziewczynką do bicia.
Może nie zawsze mi się układało i nie wszystko zrobiłam tak jak powinnam. Może popełniłam milion błędów. Konsekwencje odczuwam i będę odczuwać, pewnie do samej śmierci.
Ale to nie powód, żeby tak mnie traktować.