niedziela, 19 października 2014

[307] Kuchenna rewolucja

Natt bardzo lubi słodkie. Lubi. No lubi i już. Ma takie okresy, kiedy może słodkiego nie jeść i jest spoko. Ale zawsze, ale to zawsze uważa, że kiedy przychodzi na słodkie ochota, to nie wolno pod żadnym mętnym pozorem odmawiać sobie tej, drobnej wszakże, przyjemności.
I tak, aby ukoić jeszcze kołaczące się gdzieniegdzie nerwowe myśli, najpierw wstawiła do gotowania jabłka na mus, niemające nic wspólnego z owym słodkim, o którym za chwilę.
Że miłością Natt do Skandynawii, a w szczególności do Szwecji, pała, wiadomo wszem i wobec.
Wobec tego wzięła i se poszukała przepisu na słynne szwedzkie bułeczki cynamonowe, znane pod rodzimą nazwą kanelbullar.
Oraz zapragnęła, z pewną dozą nieśmiałości i obaw, zmierzyć się z drożdżowym ciastem, które jakoś zawsze, jak był mus, wychodziło, ale przerażał Natt czas przygotowywania, szczególnie ten z oczekiwaniem na podwajanie objętości. Bo co jak drożdże będą nie teges? Albo co znaczy w ciepłym miejscu? No nie w piekarniku przecież.
I tak Natt robiła zawsze jak musiała, bardzo chciała robić bez musu, ale zawsze coś blokowało tę chęć.
W końcu zebrała się na odwagę, ze słynnym: "jak nie dam rady, jak dam".
Etapów produkcji uwiecznionych nie ma, ale Natt opracowała sobie sposób na miejsce ciepłe. Otóż wspomniane wcześniej jabłka koiły nerwy Natt dzień wcześniej. A ponieważ wszelkie dżemy i powidła, a także mus jabłkowy zwykle musi swoje w garze odpracować, tak też i teraz stało się. Więc Natt podgrzała ten gar z musem, nie za mocno, byle był ciepły, postawiła na kuchence od najbliższej blatowi strony. Zagotowała w tym czasie wodę i wlała do dzbanka, w którym woda pitna urzęduje, ponieważ Natt się zbuntowała i od jakiegoś czasu pije kranówę oraz gotowaną, zaniechała natomiast prawie zupełnie kupowania mineralnej. Trochę z przekory, bo tutejsze wodociągi latem rozdają tę wodę darmo w mieście, twierdząc, że jest pyszna, i jest, oraz dlatego, że żółty worek do segregacji ma jakąś tam objętość, a także dlatego, że do sklepu daleko i nie bardzo chce się targać 5-litrowe butle z wodą. Wracając do tematu. Wodę w dzbanku postawiła z drugiej strony misy z ciastem, zaznaczyła z Młodym poziom ciasta przed i poszła oddać się grze w rummy. Ustawiła se oczywiście timer. A kto zabroni. Czary mary z ciastem spodobało się i Natt, bo wyrosło pięknie, i Młodemu, bo to w końcu czary mary.
Nadmienić trzeba, że Młody, jako osoba naukowo skażona, musiał spróbować surowizny. Natt zapomniała jakim delikatnym żołądkiem dziecię dysponuje i nie oponowała. Wobec tego drożdże i później masa z cynamonem zostały spróbowane i, niestety, okupione bladością i bólem brzucha. O innych aspektach powyższego wspominać nie ma co.

No dobrze. Bułeczki zostały upieczone.




Oraz bardzo szybko zjedzone. 

Istnieją pewne obawy, że ciasto drożdżowe zawita do kuchni Natt na stałe, w wariacjach różnych.
I potrzeba słodkiego zostanie zaspokojona za każdym razem.

21 komentarzy:

  1. no to ja się bardzo polecam bo drożdżówki wszelakie uwielbiam.... oczywiście o swoim przyjeździe poinformuję kilka dni wcześniej ;))) :*******

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Ja sobie wydrukowałam i trzymam na piśmie, że obiecałaś takie zrobić, jak już wreszcie dotrę w Twoje jakże dalekie strony! Pamiętam! I nie zapomnę! Ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Twego drukowania będą! Ha! Gdyż azaliż bardzo mi posmakowały i są banalnie proste!
      Przybywaj zatem! Na tę barbarzyńską północ!

      Usuń
    2. Z makiem zamawiam - ma byś słodki i nie suchy :D zapisz sobie ;) inaczej nie przyjadę :P

      Usuń
    3. Przyjedziesz. Choćby po to, żeby sprawdzić :P

      Usuń
  3. Wyglądają przepysznie! Szkoda, że do ciast mam dwie lewe ręce, ale jeść lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no moja droga nie rób smaka, wszak wiesz jaki jest mój stosunek do słodkiego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem wiem, możesz wpaść na cynamonowe. Albo na takie z makiem, dzisiaj upiekłam :)

      Usuń
  5. O matko ile mamy wspólnego. .. i szwecja i bułeczki ))))) wygląda ja smakowicie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są przepyszne. A raczy były. I tak, wiele nas łączy :)

      Usuń
  6. bułeczki super - ja je nazywam ślimaczki.
    Ból brzucha niekoniecznie super .
    Ja wstawiam w cieple miejsce - do piekarnika.nagrzewam sobie do 50 stopni i myk.Ciasto rośnie jak na drożdżach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę spróbować z piekarnikiem, chociaż tak też cudownie rośnie.
      :)

      Usuń
  7. A przepisem się nie podzielisz???please :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a oczywiście. Korzystałam z poniższego:
      http://mirabelkowy.blogspot.com/2013/11/kanelbullar-szwedzkie-bueczki-cynamonowe.html
      Są rewelacyjne!

      Usuń
    2. Dzięki,zrobię,pozdrawiam jesiennie PP

      Usuń
  8. fajowe kręciołki :) ja też zawsze pożerałam surowiznę, z różnym skutkiem ;DDDD
    ja się zafiksowałam na punkcie szarlotki, bo moja pierwsza w życiu, upieczona własnoręcznie, wyszła rewelacyjnie huraaa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie lubiłam ciasta drożdżowego, dopóki nie upiekłam własnego :)))
    Słodkości uwielbiam, aż za bardzo, co mnie czasem wkurza.
    Oraz... zdjęcia tych bułeczek to tortura straszna (ślinka kapie na klawiaturę)... echhh by się zjadło :) :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to już :) Podałam przepis wyżej :)
      Mówię Ci, warte grzechu!
      :***

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.