niedziela, 14 września 2014

[303] Wędrówki

Wieści z pola boju:
Ilość kartonów drastycznie uległa zmniejszeniu. Agencje donoszą, że niebezpieczeństwo minęło, nie powtórzy się historia Hanki M.
Aczkolwiek rolę destruktora przejęły framugi. Dzisiaj właśnie zaliczyłam bliskie spotkanie z taką jedną, nie polecam. Wiem teraz przynajmniej jak będzie wyglądał tatuaż na moim ramieniu.
Zmniejszenie liczby kartonów, wbrew pozorom, nie oznacza zmniejszenia bałaganu. Absolutnie jedno z drugim nie idzie w parze. Za to meble zaczynają wędrówki, dobrze, że tylko na poziomie jednego piętra.
Ciężka noc przede mną. Będę polować. Wiem, pełnia była kilka dni temu, grzyby zbierałam rano, ale nocne polowanie tyczy się krwiopijcy. Od kiedy go zobaczyłam, wszystko mnie swędzi. Na zapas. A ledwo zagoiły się ślady po poprzednikach...
Jak już napomknęłam, byłam dzisiaj na łowach leśnych, uzbierałam porcję grzybów na obiadek. Mimo deszczów, które żyć mi nie dawały i w zeszłym tygodniu padały akurat wtedy, kiedy z Młodym wracaliśmy do domu ze szkoły. Myślałam, że wystarczy tyle wody, bo ja byłam przemoczona do majtek. Jednak nie, powietrze i lasy dalej suche. Trzeba więc poczekać na porządne grzybobranie kilka tygodni. Nie mówcie mi tylko, że u Was grzybów mnóstwo, bo się zdenerwuję.
Rozbroił mnie za to Młody, bo rzekł był, na moje narzekanie na pajęczyny:
- Jestem twoim rycerzem. A ty jesteś moją tarczą. Tak więc będę szedł za tobą.....
Na takie dictum, parsknęłam śmiechem. I cóż, trzeba się było samej ogarniać z pajęczyn...
W między czasie zostałam przewodniczącą dwuosobowej trójki klasowej u Kudłatej w szkole.
Jednocześnie zaliczyłam się dobrowolnie w poczet rodziców, zapełniających dzieciom czas po szkole różnymi zajęciami dodatkowymi. I tak oto Młody będzie pływał po hiszpańsku w kimonie... Jakoś tak.
Dodatkowym utrudnieniem logistycznym jest fakt, że Młody sam do domu nie wraca. Droga z przystanku nie sprzyja wędrówkom samodzielnym. Dlatego też zawożę go i odbieram. Nie lecę z nim do szkoły, tylko wysadzam z autobusu, podprowadzam kawałek, a dalej idzie sam. Szybko i sprawnie. Za to powrooooooty... Są nieco wydłużone, szczególnie kiedy czasu mało. Wtedy Młody zapomina wyjść ze szkoły od razu po lekcjach i beztrosko idzie na świetlicę. A potem, jakieś 40 minut po terminie, beztrosko przychodzi z kijem większym od siebie trzy razy. Muszę nad nim popracować. Wiem już, że przypominanie rano nic nie daje. Zaglądanie do planu też nie. Ale cóż, wymyślę jakiś skuteczny sposób, jakiś zdalny przesyłacz myśli, elektrowstrząsy, czy coś. Od razu mówię, że telefonu do szkoły nie dostanie. Będę go szantażować i kusić. Może poskutkuje.
A teraz idę znaleźć sobie jakieś coś, czym będę mogła trzasnąć przeciwnika skutecznie, ale bez krwawych plam na ścianie..

8 komentarzy:

  1. no to się dzieje tam u Ciebie!!!:)))) powodzenia w polowaniach, łowach, omijaniu kartonów i framug... ale przede wszystkim, niech Ci się radośnie tam mieszka :) :*******

    OdpowiedzUsuń
  2. Skutecznie bez krwawych plam na ścianie to tylko, niestety, wtyczka z chemią do kontaktu. My zakładamy na noc w kuchni, a w sypialni mamy otwarte na oścież okno i żaden jeszcze nie wleciał. I w ten sposób nie śmierdzi, bo ja tego smrodu znieść nie potrafię. Gratuluję postępów w ogarnianiu domeczku. I pocieszam- u nas tez grzybów nie ma.
    Rady na młodego nie dam. Każdy indywidualnie musi przejść tę "ścieżkę wychowawczą".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie latających potworów dużo nie ma, więc nie muszę przedsiębrać innych środków jak klaskanie w lecącego stwora.
      A Młody, mam cichą nadzieję, wdroży się lada moment w rytm i będzie dobrze. Poza tym pan od zajęć z elementami karate wydaje się być stanowczy i dbający o dyscyplinę. Na co bardzo liczę :)

      Usuń
  3. na latającego krwiopijcę, a właściwie, gwoli scisłości, krwiopijczynię, bez plan rada tylko taka: mordujemy go, znaczy klaskamy w niegio, tylko na powierzcgniach zmywalnych (meble, terewizor, lampka) albo łatwo się piorących (firanki), w zwiazku z czym zaganiamy go (ją) najpierw w odpowiednie miejsce, a potem... plask ... :)))))
    miłego ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też uczyniłam. Klasnęłam go w locie. Ją znaczy. :))))

      Usuń
    2. uuuuu, normalnie jak ninja... szacun ... :)))))))))

      Usuń
  4. Jedynie cierpliwości życzę! Bo tej potrzeba najbardziej. Wiem coś o tym Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.