piątek, 27 grudnia 2013

[245] Procenty

Jak człowiek chory, to ma czas na przemyślenia. Tak, wiem, już o tym było. Ale teraz będzie o czym innym.
Chciałabym zrozumieć. Poczuć. Pojąć.
Ale do rzeczy.
Kiedy coś robię, staram się tak na 100% dać z siebie wszystko. No dobra, może nie zawsze, bo sprzątam na pół gwizdka, aż mi się znudzi (często mi się nudzi).
Ale o co mi chodzi. O to, że nigdy jeszcze nie poczułam tak do końca, że jestem czegoś 100% częścią, że coś dotyczy mnie na 100%, że mam w coś taki właśnie wkład. Ciągle czuję, że mogłam więcej, lepiej, dalej, mocniej, wyżej, bardziej.
I tak.
Nigdy nie czułam się w całości punkiem, choć tak wyglądałam, i słuchałam tej muzyki.
Nigdy nie byłam do końca fanką The Cure, choć tak wyglądałam, i słuchałam tej muzyki.
Nigdy do końca nie będę metalem, bo słucham punka. I the Cure.
Nigdy do końca nie czułam się dorosła i chyba nigdy się nie poczuję,
Nigdy do końca nie byłam perfekcyjna w jednej dziedzinie, bo w wielu jestem dobra, w wielu słaba, wielu jeszcze nie próbowałam.
Nigdy nie miałam poczucia takiej bezgranicznej przynależności do jakiejś grupy.
Nigdy nie zaznałam uczucia, że wiem już wszystko, co chciałam wiedzieć.
Ale wiem jedno, z tym nie-100% byciem jest mi dobrze.
Bo jestem sobą.
Czy jestem niesamowita, Fryciu? Nie wiem, chyba raczej mogłabym bardziej się postarać. Bo wydaje mi się, że mogę więcej i mam więcej możliwości, niż wykorzystuję.
Czy jestem szalona? Też nie do końca. Bo zawsze rozsądek i lenistwo gdzieś się zjawią i usadzą mnie w miejscu. A przecież co to dla mnie wsiąść do autokaru i wycieczka na południe, prawda Tygrysie?
Mogę to wszystko. Tu i teraz. Nie ma przeszkód. Żadnych. Prawie.
Prawie, którego nienawidzę, zatrzymuje mnie w miejscu. Ale już mnie nie więzi.
Teraz, kiedy rozumiem siebie, kiedy odnalazłam swoje ja, kiedy to ja panuję nad sobą, a nie inni, mogę wszystko.
I nie zawaham się tego robić.

A a propos procentów. Zlałam, z dużym opóźnieniem, żurawinówkę, którą robię według przepisu Dreamu.
Jeszcze przed nią 3 tygodnie. Tym razem już jej nie "przenoszę". Bo spróbowałam i jest już teraz pyszna.
Więc jak widzicie, nawet nalewka nie jest w 100%, bo spirytus miał jedynie coś koło 90:)


34 komentarze:

  1. Perfekcja jest nudna, trzeba zostwić sobie te 10% na szaleństwo, choćby to były tylko procenty w spiritusie ;D Smacznego ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawiam sobie, choć czasem ciężko, bo nabiera się ochoty rzucić w cholerę całość.
      A smakować będę za 3 tygodnie :) Już wiem, że uwielbiam :) Na 100% :D

      Usuń
    2. A widzisz, jest coś jednak na 100% Się Cieszę, że przepis Cie nie zawiódł, jakniewiemco ;D

      Usuń
  2. Zastanowilem się ..... też tak mam. Chociaż mam nieodparte wrażenie że kiedyś potrafiłem tak na setkę, dzis już nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja nigdy jakoś na setkę nie. Zawsze byłam za mało, żeby iść na całość. Dzisiaj jest ze mną tak samo, chociaż więcej rzeczy trzyma mnie w miejscu, ale też więcej mogę.

      Usuń
  3. A ja Cie pozdrawiam na100%, reszta jest mi po prostu nie wychodzi.
    Ale co tam, wazne sa starania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Cię też na 100 :)
      A reszta, niech będzie taka jaka jest możliwa, to też jest bardzo ważne :))))

      Usuń
  4. Natthi:) Mnie uczucie,że jestem na 100% dopada tylko na chwilkę. Wtedy czuję, że wszystko jest IDEALNE. Takie jak być powinno tu i teraz. Choć wcale perfekcyjne nie jest. Dla takich przebłysków spełnienia warto wszystko...żyć warto.

    Takich 100% Ci życzę. Momentów co przychodzą ni stąd ni zowąd, z nagła, niespodziewanie. Nieracjonalnych chwil absolutnej, niezrozumiałej szczęśliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam jeden jedyny moment w życiu, kiedy przez może 3 sekundy czułam że na 100% kocham i jestem szczęśliwa. Pamiętam ten moment do dzisiaj. Pamiętam fizycznie, nie tylko w głowie. I bynajmniej nie było to to, o czym zapewne niektórzy pomyśleli:) Ale mam wrażenie, że tamto 100% zależało nie tylko ode mnie.
      A jak coś robię to staram się, ale mimo starania wychodzi różnie. Chyba ważna jest końcowa akceptacja i wtedy nawet 70% może być setką. Tak myślę. Czasem tylko przeklęty perfekcjonizm, którego staram się pozbyć, nie pozwala za długo cieszyć się z osiągnięć...
      Ale dziękuję. Niech przychodzą takie momenty i wydłużają się, nam wszystkim.

      Usuń
  5. 100procentowe są tylko automaty, roboty. Ale ja znalazłam twoje 100 procent- jesteś na 100 procent dobrym człowiekiem i nie protestuj, bo nawet małe niedociągnięcia w tym względzie są tylko ułamkami procenta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. Zrobiło mi się bardzo fajnie:*

      Usuń
  6. I bardzo dobrze! Znaczy jeszcze wszystko przed Tobą. Gdyby już coś było takie w 100% - to znaczyłoby,że czas odchodzić z tego świata. A tak jeszcze trzeba cosik zrobić, dorobić itd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie nie, odchodzić to nie chcę. Zresztą, to chyba będzie jedyne 100% w życiu.
      :*

      Usuń
  7. czasami takie na 100% jest bardzo meczące i potrzebne chyba tylko nam, bo inni tego nie widzą. dlatego kij z tym :) jak dla mnie to jesteś fajna na 100%, a reszta może być na 50 :)
    buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku już się wystraszyłem, że 100% nalewkę chcesz zrobić noooo to byłby nie lada wyczyn żeby to spożywać :)
    Oraz dzień doberek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz? Dla 100% kobiety to żaden wyczyn :>
      Ale zrobić taką...Chociaż, jakby dodać procenty z wódki i ze spirytusu to wyjdzie więcej niż 100%:)))
      Oraz witanko :)

      Usuń
    2. Nie no spoko spoko, wiesz my faceci powyżej 60% to się krzywimy, nooooale Wy kobiety to co innego :)

      Usuń
    3. No ba. Co to takie 60%. Mogłabym popolemizować nad wyższością kobiet, ale po co psuć tak pięknie rozwijający się dzień :)))

      Usuń
    4. Ależ tu nie ma o czym polemizować, wszak pewnik, aksjomat to jest, że gdyby nie kobiety to ród męski do tej pory spałby na gałęzi i listkiem sobie eee no tego wiesz podcierał :)

      Usuń
    5. listkiem to te mądrzejsze egzemplarze :)))))

      Usuń
    6. Oj tam oj tam te najcwańsze to potrafiły biletem MPK (za dawnych czasów) to zrobić :)

      Usuń
    7. Hahaha! chciałabym zobaczyć minę kontrolera....;)

      Usuń
  9. a ja tam się dalej będę przy swoim upierać, wolno mi, kobieta jestem... w związku z powyższym twierdzę, że jesteś niesamowita i szalona, i jedyna w swoim rodzaju, i taka jesteś najlepsza :) ... a nalewki z żurawinki może popróbujem ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A się upieraj. Komu jak komu, ale Tobie wolno.
      Co do żurawinówki, to się spiesz, bo wiesz, to schodzi migiem. Będzie stać teraz 3 tygodnie i potem otwieram. Kupuj bilet i przybywaj :D Wiesz przecież :D

      Usuń
    2. Potwierdzam jest 100% kobietą, znaczy frytka :)

      Usuń
    3. Zobaczymy. Niech się w końcu odważy wyjść za próg i przybędzie do mnie, do Śródziemia :D

      Usuń
    4. ha ha ha, mnie tchórzem nazywasz????..... no to się przekonamy :)

      Usuń
    5. A tak! Rękawicę rzucam!
      (mam prawie 3 butelki żurawinówki, więc wiesz...)

      Usuń
    6. patrzcie jaka rozrzutna, zimy nie ma, to się rękawicami rzuca... poczekaj, jeszcze Ci łapki zmarzną :)))))

      Usuń
    7. Nie zmarzną, żurawinówką sobie rozgrzeję :P nie tylko łapki:P

      Usuń
  10. nigdy na 100% , nigdy !!!!!!! zawsze musi być malutki margines na dążenie do celu
    z centralnej - Gryzmo

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.