Z jednej strony jest świetnie. Wiecie jak to jest, kiedy plan jest już na samym końcu, kiedy już już ma wejść w życie, kiedy wszystko zaczyna się układać i już za chwilę zacznie się spełniać i nagle..
Z drugiej strony jest dupa. Przymusowa zmiana planów. Odroczenie w czasie wykonania planu. I wszystko zaczyna się kawałeczek po kawałeczku walić. Odpada najpierw jedna myśl, potem kolejna. Potem następuje reorganizacja planu, zmiany, wymyślanie od nowa.
A tak niewiele trzeba było.
Ale nie można przewidzieć wszystkiego.
I tak odroczenie trwa, mam nadzieję, że potrwa krótko, plany, cóż, na razie na półkę do kartonu nazwanego: na przyszłość.
Zacznę chyba wierzyć mojej matce, że mamy pecha, albo ciąży nad nami jakaś klątwa. Bo to przecież nie jest normalne, że człowiek ledwie dźwiga się na nogi, widzi to światełko, ma nadzieję, a tu nagle z krzywym uśmieszkiem życie przypieprza po kolanach. Wtedy znów pytam siebie: dlaczego...
Kurka, jak czasem jest ciężko walczyć.
Na dziś:
Three Days Grace - Pain
A może jest ktoś, kto Wam źle życzy, stąd ten pech. Są sposoby aby tegoż pecha odegnać. Buziaki!
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz ja - zajrzyj tutaj- http://zapiskiwiedzmy.pl/pechowcy-i-szczesciarze-czyli-energia-podaza-za-uwaga
OdpowiedzUsuńNa tym blogu znajdziesz wiele ciekawych rozwiązań.
Pozdrawiam.
Ciągła walka nuży i męczy. Kiedy dostaje się cios za ciosem i ciągle trzeba zaczynać od nowa, jest ciężko, bardzo ciężko. Ale jakie jest inne wyjście...? Za każdym razem znów trzeba wstać i próbować dalej.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci sił. Dużo sił.
Ja przestałem już planować. I tak przeważnie nic z nich nie wychodzi i pozostaje rozczarowanie. Idę na żywioł, co będzie to będzie .... i na razie jest dobrze. Nie oczekuj niczego ... spodziewaj się wszystkiego. Tak staram się teraz myśleć ;)KTOŚ mnie tego ostatnio nauczył.
OdpowiedzUsuńNatthi, wiem że to slogan, że łatwo się mówi, ale... nie podawaj się, nie Ty, dasz radę, jeśli nie teraz, to za chwilę, wierzę w to... ściskam cieplutko ...
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie.
OdpowiedzUsuńBo to tak bywa, ze "co sie polepszy to sie spieprzy" niestety. Ale na szczescie nawet najdluzsza zmija tez mija:)))
OdpowiedzUsuńWiem, sama nie wiem co bredze:))
Życie to ciągła walka, lepiej się do tego przyzwyczaić
OdpowiedzUsuńjakby ci to powiedzieć... wiem o czym piszesz :*******
OdpowiedzUsuńtrzymaj się ciepło :****
Jeżeli dzisiaj się zatrzymasz, nigdy nie dowiesz się, jak bliska byłaś celu- tak mówił mój nauczyciel. Coś w tym jest Nattu.
OdpowiedzUsuńNie ma fatum, jest splot okoliczności. Widać jeszcze nie czas realizować podjęte plany. Kiedy byłam w takiej sytuacji, to potem wychodziło inaczej, ale lepiej. I myślę, że Tobie też tak się stanie.
OdpowiedzUsuńPrzestań! jaki pech- życie po prostu- echa mają ci co ich nie ma...
OdpowiedzUsuńNo to tak jak u mnie....
OdpowiedzUsuńNat, ale to tylko odroczenie czy totalna klęska??
OdpowiedzUsuńkiedy pojawiają się problemy, trzeba je spokojnie rozwiązywać. Łatwo tak pisać, dopóki te problemy nie zaczynają zalewać po szyję... wtedy brakuje sił... zaczynamy się poddawać...
OdpowiedzUsuńmożna Ci jakoś pomóc? Nie mam pojęcia o co chodzi....
Na kolanach ciężko się walczy o swoje. Wstań z nich. Po prostu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie znam tematu, ale rozumiem sytuację. Życzę siły i mądrości!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia