wtorek, 30 kwietnia 2013

[163] Bałagan, albo Zawieja w Michigan

Nie nie, nie bójcie się. Wiosna pełną gębą, jakby kto pytał. Od dwóch dni pada. I nie żebym narzekała, nie nie. Stwierdzam fakt.
Zawieja stąd, że tak mi się SDM ostatnio zaplątał między inne muzyczne ekstazy.
Stare Dobre Małżeństwo na zawsze gości w mym muzycznym sercu i nie przepędzi go nikt.
I tak, przy okazji słuchania powyższego, wspominając wszystkie ogniska harcerskie, zaczęłam szukać jednego papierka. Ważny mi on był, bo to mus deklarację złożyć, a że leniwiec jestem to przez internet. A na ostatnią chwilę, bo zwrotu nie mam, więc wisiało mi, szczerze mówiąc. Ale papierek zeszłoroczny znaleźć musiałam, bo tam takie podchwytliwe pytanie jest.
No to kopałam. W dwóch papierowych pudłach. Znaczy takich przeznaczonych na papiery. Porządku tam nie ma żadnego, z powodu mojego niezdecydowania i przenosin, przemieszczania, grzebania w nich i szukania co rusz czegoś nowego. Nie żeby ten stan trwał ciągle i zawsze. Nie. Ja go zmieniam. Ewoluuje. Nie przejmuję się nim, gdyż posiadam pamięć fotograficzną. I gdyby ktoś zapytał o to gdzie mam, dajmy na to, zaproszenie na pasowanie na ucznia (tak, ciągle mam zaproszenie na moje pasowanie) to dokładnie opiszę gdzie ono jest.
No i szukałam. Ponieważ ostatnio składałam różne papiery w różnych instytucjach, wszystko się wymieszało. Wiedziałam mniej więcej gdzie interesująca mnie makulatura zalega, ale..diabeł ogonem nakrył. Chociaż czort to by sobie kopytka obtłukł, bo tam mam jeszcze karton z muszelkami z Adriatyku. I stare pieczątki. I szelki młodego, bo tak mi się podobają.
Wierzcie mi, przejrzałam te pudła po trzy razy. Zrezygnowana usiadłam do sudoku, poziom najtrudniejszy, żeby ochłonąć. Jak skończyłam, pomyślałam, że nie ma bata, znajdę, choćbym miała sto razy przewalić to wszystko. No i znalazłam. Tam, gdzie od początku przypuszczałam, że jest. Tylko że się podłożyło. Rozliczyłam się z fiskusem. Zdążyłam.
Solennie sobie postanowiłam, że wywalę pity z 1994 roku. I  trochę nowszych. Że poukładam wszystko.  Mam długi weekend, dużo czasu, dam radę.

Wczoraj rozpoczęliśmy sezon rowerowy. Miałabym dla Was fotki, ale tak się złożyło, że ktoś nie naładował baterii, nie powiedział o tym, i tak mamunia nosiła torbiszcze z aparaciskiem, a ciężkie to w cholerę, bo nie chciało się wracać, jak się okazało, że zdjęć nie będzie. Taki los. Ale wygodna jestem. Zaciągnęłam Młodego na taki plac, gdzie ławeczki są, dużo ścieżek, plac zabaw, i sobie jeździł pod dyktando mamuni, która na ławeczce odpoczywała po dźwiganiu.

Na dziś:
SDM - Z nim będziesz szczęśliwsza
To też kawał mojej historii. Trzeba było wierzyć!!!!!




42 komentarze:

  1. SDM - moje ulubione, natchnęłaś mnie, właśnie, że sobie teraz puszczę Zawieję w Michigan.
    SDM to moje przerwy z gitarą w liceum.
    Cudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na SDM-ie się uczyłam grać :) Uwielbiam i kocham niezmiennie i zawsze będę. Zapadło mi w serce i nigdy się nie znudzi.

      Usuń
    2. do tej pory moje popisowe "numery" na gitarze to SDM ;)))
      też mi się nie znudzi.

      Gdy byłam w liceum, poszłam na koncert SDM. Grali na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, po koncercie sprzedawali kasety! śpiewniki. Wojciech Czemplik nie dawał sobie rady i mówię do niego, to może pomogę?
      Bez mrugnięcia przyjął pomoc. Cieszyłam się jak smarkula ;PPP
      To były czasy!

      Usuń
    3. Ja kiedyś też byłam na ich koncercie. Poszłam z kumpelą po autografy, bo ona już z nimi na ty była. Zastałam panów przy stoliku, szykujących się do pokoncertowej imprezy:)))) Ależ byłam onieśmielona :)
      To były czasy.
      A jakieś 8 lat temu byłam w Bieszczadach na Bieszczadzkich Aniołach, na festiwalu. Niesamowita atmosfera.

      Usuń
  2. Oj, otworzyłaś moje bieszczadzkie pudełko... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to nie źle?

      Usuń
    2. Nie, mocno wspomnieniowo, niestety na smutno.

      Usuń
    3. To następnym razem napiszę o....Iron Maiden :) Będzie lepiej?

      Usuń
    4. Zdecydowanie :)

      Usuń
    5. Ok. To już wiem, w które klimaty uderzyć :D A w międzyczasie przypomniało mi się jeszcze Helloween, którego słuchaliśmy na okrągło, bo kumpel miał płytę, winyla. Echhhhhh to były czasy!!!!!!!!

      Usuń
    6. A tego nie znam. Ale w domu posłucham.

      Usuń
    7. wałkowaliśmy płytę "Keepers of the seven keys". :) a w międzyczasie Accept i "Metal heart", z motywem Dla Elizy. Normalnie aż mnie nosi :)))

      Usuń
  3. Nie ruszam się z domu bez zapasu naładowanych baterii w futerale!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zapasu, bo ta bateria jest inna. No i do tej pory rzadko brałam tego kolosa ze sobą. Mam nauczkę :) I kupię sobie drugą baterię, ale to kiedyś...

      Usuń
    2. Też mam takie "kiedysie", między innymi akumulator do kamery. Nie da się kupić wszystkiego od razu, niestety...

      Usuń
    3. No nie da. Ale kiedyś się da i to bardzo fajne jest :)

      Usuń
    4. Tak, masz rację. To jest chyba najfajniejsze w życiu!

      Usuń
  4. Swoją drogą... SDM i harcerstwo... Brak mi słów na to, co czuję, słysząc (czytając) te słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym usłyszeć/przeczytać...

      Usuń
    2. Znaczy się domyślam..:)

      Usuń
    3. Raczej byś nie chciała!

      Usuń
    4. No tak, masz mdłości i takie tam. :) Całe szczęście każdy jest inny i każdy może lubić co innego :)

      Usuń
    5. Zwariowałaś? Mdłości?!
      To dobre dla noworodków.
      Mam regularny atak rzygliwości.
      Pewnie, że każdy jest inny - i ja się właśnie wypowiadam jako ten inny. W IV klasie podstawówki zmuszono mnie do zapisania się do harcerstwa, taka była moda. Przysięgam, większym nieporozumieniem było tylko moje małżeństwo! Te mundurki, te durne piosneczki, te głupie zabawy... masakra! Po latach córka Tobołkowej i moja wymyśliły, że zapiszą się do harcerstwa. Słowem się nie odezwałam, pozwoliłam. Nie nastawiałam dziecka na "nie", pomyślałam, że może akurat jej to spasuje. Tobołkowa Zołza została tam po dziś dzień, zaś Nieletnia po którymś tam razie stwierdziła z niesmakiem, że "to harcerstwo to dla jakichś przychlastów". Vis maior!
      A SDM i innej poezji śpiewanej, piosenki aktorskiej tudziez pitolenia na gitarce przy ognisku nienawidzę z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, amen :)

      Usuń
    6. Tylko się uśmiechnę :)))

      Usuń
  5. SDM jakoś mnie nie ciągnie, harcerką nie byłam... I sprzątać też nie lubię, mimo, że uwielbiam mieć posprzątane :) nie wymyśliłam jeszcze sposobu, jak ten stan osiągnąć bez wkładu pracy fizycznej. Jak do tego dojdę - dam Ci znać. U mnie czeka na ogarnięcie szafa po zimie i kopa szmat w garderobie i też sobie tłumaczę, że weekend mam... ale jakoś nie sądzę... do tego trzeba mieć "natchnienie" (mocna dawka kawy na rozpęd też nie zaszkodzi). O i tak... co Ci mogę powiedzieć? Słońca Ci nie prześlę, bo jakby go zabrakło... ale nie pada - jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja schowałam przed sobą deskę do prasowania , a lokum wymazałam z pamięci

      Usuń
    2. Słońca nie potrzebuję, dzięki :) Jak znam życie zaatakuje niebawem i nie będę szczęśliwa z tego powodu. Ja lubię mieć posprzątane, ale nie jestem pedantką. Moje posprzątane to niekoniecznie innych posprzątane :))
      Dawno temu doszłam do wniosku, że to ja żyję i mieszkanie jest dla mnie, a nie ja dla mieszkania. Sprzątam tak, żeby mi się podobało.
      Gryzmolindo, ja ostatnio prasowałam prześcieradło. Bo potrzebowałam tło fotograficzne:))) A tak to deska gdzieś tam w czeluściach szafy stoi.

      Usuń
  6. bywa że muzyka wkracza w życie me a wręcz jest ma partnerką , a wachlarz wielki . Wczoraj słuchałam Grechutę sranasamego, a wieczorem Zappę .
    porządek generalnie mam , ale u mnie to ma podłoże chorobowe i przeszłość się kłania gdy mieszkaliśmy z dziećmi w 8m2 i wszystko musiało mieć swoje miejsce .
    Ale, ale bywa że coś gdzieś położę i umarł w butach - nie do odzyskania .Jestem mieszanka pedanterii i roztrzepania i nie Pytaj jak taka konfiguracja egzystuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to jest możliwe - serio, wierzę Ci :) mam to na co dzień :D

      Usuń
    2. Hmmmm, u mnie nie istnieje, poza drobnymi złośliwościami przedmiotów martwych, pojęcie nie do odzyskania. Kiedyś, w poprzednim mieszkaniu, miałam swój warsztat zwalony w jednym kącie. I to dosłownie. Ale na jedno pytanie o coś, albo moją własną potrzebę, wkładałam rękę w te stosy, nad, pod i wyciągałam tę potrzebną rzecz. Kudłata nie może wyjść z podziwu do dzisiaj. Mimochodem pamiętam. Najlepiej jak dzwoni z pytaniem gdzie co jest, a ja jej mówię szczegółowo co gdzie leży :)

      Usuń
  7. ja też tak mam, że w "pozornym" bałaganie wiem gdzie co mam, jeśli chodzi o papiery oczywiście, zawsze potrafię powiedzieć, gdzie co jest :) ... no chyba, że ktoś zabiera się za szukanie czegoś osobiście, bez konsultacji ze mną, i poprzekłada... oooo, to wtedy ma przekichane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie muszę robić testu zapałki, żeby wiedzieć, że ktoś grzebał. Przesunięte o ździebełko i już wiem :)

      Usuń
  8. jak widać każdy swoje pudła ma;-);-);-) u mnie ogólnie lato, dzisiaj wyjątkowo pochmurno, ale deszczu ni huhu, a już z tym podlewaniem zaczynam się wkur.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie nerwuj się. Masz z głowy podlewanie ogródka!
      A pudła tak, są, prawie jak trup w szafie :) Też niby każdy takiego ma :)

      Usuń
    2. no ale właśnie nie mam z głowy, znaczy się tego ogródka, już mam łapy jak pawian, a deszczu nie widać;-)

      Usuń
    3. aaa, to rozumiem.
      Jak pawian????? One mają czerwone tyłki!
      :))))

      Usuń
  9. SDM zajmuje w moim sercu, w szufladce muzycznej, najwięcej miejsca :) Obok niego mości się jeszcze "Wolna Grupa Bukowina" i Jacek Kaczmarski :) A co do Pit-a to ja niestety nie znalazłam magicznej odpowiedzi na zadane pytanie i musiałam lecieć do US z papierowym wykonem :) długi weekend przede mną i chyba powinnam go wykorzystać na porządki :)
    Życzę miłego długiego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaczmarskiego odkryła moja córka ostatnio. A mnie się gardło zatykało z wrażenia, że słucha. Oraz sama muszę odświeżyć wspomnienia. Bo to kolejny kamień milowy w moim muzycznym świecie.
      Ja byłam tak mądra z e-deklaracjami, że ....usunęłam z laptopa, na którym rok temu się rozliczałam program, stąd moje uporczywe wczorajsze grzebanie :)
      Ściskam:*

      Usuń
  10. no i włożyłaś kij w mrowisko z SDM :D kiedyś znałam na pamięć i śpiewałm na około, aż mnie w domu mieli dosyć :DD chyba wszyscy zaplanowali majowe porządki. papiery mam spoko, ale obrusów i firanek za dużo oj za duuużo i jak świątecznego szukam to kopię i kopię :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak wracają młodzieńcze smaki...
      A z tym sprzątaniem to nie przesadzaj, zostaw sobie trochę czasu na leniuchowanie weekendowe :)))
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. SDM kocham od lat i tak już pozostanie. Bardzo żałuję, że Myszkowski odszedł z zespołu, ech ;-(

    OdpowiedzUsuń