Mam dwie rocznice. Piszę o nich kilka dni wcześniej.
Pierwsza rocznica to ósma rocznica dachowania. Nic mi się nie stało. Wylądowałam na dachu, w miejscu, gdzie zginęło sporo ludzi. Skończyło się kasacją samochodu i drobnym mandatem. Nikt nie uczestniczył w wypadku, oprócz mnie. I Kudłatej, która zawisła na pasach i była wkurzona.
Druga rocznica to szósta rocznica kolejnego wypadku. W tym uczestniczyłam sama. A właściwie nie sama. Z tym, że sprawca uciekł. Tym razem rozwaliłam dwa inne samochody, oprócz mojego, który poszedł również do kasacji, mimo, że dałoby się go naprawić. W tym wypadku mogłam również zejść z tego świata, ale nic mi się nie stało, wysiadłam z samochodu i nikt się mną nie zainteresował. Lekarz pogotowia spytał mnie tylko z odległości kilku metrów: i pani sobie tak chodzi? Strzeliła focha (bo to pani była) i karetka odjechała. Wypadek był akurat w miejscu, gdzie kamery monitoringu nie sięgają, więc nie można było znaleźć gnoja, przez którego straciłam ukochane auto. Miło rozmawiało się z rzecznikiem policji, którego często widać w telewizji. A pierwszy policjant, który dojechał na miejsce dodawał mi otuchy i był bardzo miły.
W pierwszym wypadku to były sekundy. W drugim też, ale widziałam w zwolnionym tempie jak wybucha mi poduszka, jak tłuką się szyby w fordzie, któremu przejechałam po boku. Zupełnie jak w filmie. Nie widziałam żadnych szczegółów swego życia, więc to nie był ten moment.
A mimo to uważam, że jeżdżę bezpiecznie i jestem dobrym kierowcą. Uwielbiam jeździć. Uwielbiam pokonywać kilometry, słuchając ulubionej muzyki. Uwielbiam to. Marzy mi się podróż Route 66.
Jakim jestem kierowcą? Czasem klnę i wyzywam. Czasem uśmiecham się pobłażliwie, kiedy widzę za kierownicą macho, który zostaje w tyle. Lubię się ścigać, ale nie szaleję. Lubię parkować w mieście. Pamiętam jak pojechałam z Kudłatą na koncert. Byłam w 8 miesiącu ciąży. Przy miejscu, na którym zaparkowałam stało czterech facetów. Kiedy zobaczyli, że będę parkować tyłem, zaczęli się śmiać. Wjechałam na raz. Kiedy wysiadłam, miny mieli bezcenne. Wytelepałam się z tym brzuchem, zerknęłam na przód i na tył. Z każdej strony miałam może po 10 centymetrów do samochodów. Do dziś zachodzę w głowę jak mi się to udało. Dla jasności dodam, że schowałam się idealnie na równi z tamtymi autami. Usłyszałam tylko fiufiu.
W samochodzie zwykle mam lekki nieporządek. Nie lubię zapachów samochodowych, ale jest jedna świetna linia, którą toleruję.
Samochód daje mi wolność. Uwielbiam wsiąść i jechać. Żeby przemyśleć. Żeby odpocząć. Rozluźnić się. Nie ma dla mnie kiepskiej trasy. Nie ma dla mnie problemu.
Jeszcze będę miała samochód. To nie ulega wątpliwości.
Na dziś:
Northern Kings - I should be so lucky
Ta wersja słodkiego jak miód przeboju powaliła mnie na kolana. Zespół fiński, nagrał dwie płyty z coverami przebojów.
Route 66 już nie pojedziesz. Zamknięta. Kilka razy udało nam się na nią wjechać. W Williams czas się zatrzymał. Takich miejsc trzeba szukać. Poczytaj:http://just-like-you-said.blog.onet.pl/2010/08/18/zapiski-z-podrozy-part-three/ i marz, bo marzenia jak widać się spełniają ;o)
OdpowiedzUsuńTo jak nie Route 66 to inną piękną, amerykańską trasą. Byle długa i ciekawa:)
UsuńChciałabym zjechać Stany wzdłuż i wszerz. Pozaglądam tam, dzięki :*
Jak usłyszałam tę wersję to mało ze śmiechu nie padłam. I pierwsze co zobaczyłam w wyobraźni to wilkołaka w internacie pełnym dziewic. ;)
OdpowiedzUsuńWypadków nie zazdroszczę. Nie mam prawa jazdy, bo bym nie zdała ;) Ale zazdroszczę tej wolności.
Prawda, że piękna wersja? :))))
UsuńJa też sobie ich nie zazdroszczę. Ale przypomniało mi się, że je miałam.
Prawko zdałam za pierwszym razem. Jestem dumna jak niewiemco. To było..22 lata temu :D
Posłuchaj piosenki "Nothing Compares 2U". Powala, nie tylko głos wokalisty ale i gitara na końcu. Nie mam nic przeciwko jeżdżeniu jako pasażer. Z chęcią wybrałabym się na taką przejażdżkę.
UsuńSłuchałam obydwu płyt. Są fajne :)))
UsuńTo kiedyś Cię zabiorę :D Ale musisz dużo gadać :)))
Ja mam wszystkie piosenki ;) No to problem, bo lubię milczeć. A dobra muza nie załatwi sprawy gadania?
UsuńNo ostatecznie :)
UsuńJakoś mi tak zgrzyta "lucky" połączone z tymi organami rodem z kościoła przy cmentarzu ;)))
OdpowiedzUsuńWypadki solidne, nie powiem. Najważniejsze, że nic Ci się nie stało.
Zgrzyta zgrzyta:) To raczej do śmiechu niż zachwytu :)
UsuńTez się cieszę, że wyszłam z tego cało :)
łooo matko jedyna, faktycznie miałaś dużo szczęścia :) ... ja też bardzo lubię jeździć samochodem(choć to FATALNIE wpływa na figurę, he he he), prawko zdawałam ... 5 razy ale podobno jestem dobrym kierowcą, i też parkuje tyłem, na lusterka, zawsze prosto :) buźka
OdpowiedzUsuńMoże więcej niż rozumu :>
UsuńNa figurę mówisz? Nie zauważyłam:)
też to lubię!! wypadku nie miałam, na szczęście, kolizje dwie, z winy Pana-kierowcy, nie mojej :)
OdpowiedzUsuńMój mąż mówi, że przy mnie za kierownica jest na tyle wyluzowany, że zasnąć potrafi...komplement jaki, czy co? :)
:) Mój się ciągle na mnie darł, ale kiedy mu powiedziałam, że przecież jeżdżę dokładnie tak jak on, stwierdził: no własnie...
UsuńAle tego mu nie mogę odmówić, nauczył mnie bezpiecznie jeździć.
Smutne te rocznice. Może lepiej o nich nie pamiętać?
OdpowiedzUsuńJa nie lubię jeździć samochodem. Jeżdżę, bo muszę. Wolę siedzieć po stronie pasażera. Wtedy czuje się wolna. Mogę sobie oglądać świat bez wytężonej koncentracji.
Serdeczności
Lepiej pamiętać. Pierwsza może bez udziału osób trzecich, ale druga przypomina mi, że są debile za kierownicą, którzy jak coś zrobią źle, spierniczają, byle nie było na nich.
UsuńOj... Nie masz jakichś bardziej romantycznych rocznic do świętowania?
OdpowiedzUsuńKażda rocznica dobra. To moja martyrologia:)
UsuńPoza tym żyję, to chyba dobra okazja do świętowania?
UsuńTo akurat zdecydowanie najlepsza. Ale żeby martyrologia...? To takie polsko-smoleńskie, błeeee... Jeszcze obwoźnych trupów brakuje.
UsuńHihi, no jak, dwa samochody to nic? Oba trupy.
Usuńzazdroszczę, bo choć prawko mam... to nie jeżdżę:(
OdpowiedzUsuńale zbieram się w sobie i mobilizuję, by na wiosnę wsiąść za kółko i wszystko sobie poprzypominać:)
a rocznice ważne! uczcić trzeba:)
Ja nikogo nie namawiam :) Ja lubię i chcę. Przydatne to w życiu.
UsuńTeż tak mam, muzyka gra w aucie bardzo głośno, ale jest jedną różnica ..... rozbiłem 7 aut.
OdpowiedzUsuńNo to co ja się martwię tymi dwoma:))
UsuńCzy Wy jakiś pieprzony konkurs "KTO ROZBIJE WIECEJ AUT" prowadzicie??? :-)
UsuńJa rozbiłem jedno, dokumentnie, 15 lat temu. Wystarczy.
Nie, no co Ty. Nie zaznaczam kreskami :)
Usuńmiałam tylko jedną stłuczkę i do dziś mam kłopoty z kręgosłupem w odcinku szyjnym. Ot życie. Gdybym miała taki wypadek jak Ty zapewne bym nie przeżyła.Masz farta dziewczyno.
OdpowiedzUsuńPolubiłam jeździć w trasy, przemogłam strach ale lekki niepokój jest.pełni wariatów bez wyobraźni w tym kraju. Lubię jeździć.
Tak, mam farta. Wiem o tym.
UsuńWidocznie jeszcze coś do zrobienia mam:)
Ochhhh samochody... :)))) Kocham namiętnie :)Życzę Ci więc tego wymarzonego :) Uważaj na siebie :) :*
OdpowiedzUsuńUważam :*
UsuńRaz mi baba wjechała w lewy przód mojego wtedy malucha. Odbiłam się od jej punto i poleciałam prosto na chałupę przy ulicy. ZAPOMNIAŁAM z wrażenia i przerażenia, który pedał jest który, ale szybko mi się przypomniało i zatrzymałam autko dosłownie 10 cm przed ścianą. Przy okazji walnęłam głową w słupek nadwozia i jako osobie służebnozdrowotnej nawet przez myśl mi nie przyszło odwiedzić doktora. Odgięliśmy z ludźmi zderzak, wsiadłam do auta i pojechałam do domu (ok. 25 km). Do dzisiaj tamto miejsce omijam szserokim łukiem, czy to jako kierowca czy jako pasażer. Zaznaczam, że wcale mi to nie odebrało chęci do jazdy... :D A Kylie Minogue za głowę by się złapała słysząc to nb. fajne wykonanie... :D
OdpowiedzUsuńNo widzisz. Ja nie omijałam tych miejsc, bo nie mogłam z racji tras codziennych :) Po pierwszym wypadku tydzień później miałam kolejny samochód :) Żadnego stresu. Nawet po samym wypadku, jednym i drugim. Zero traumy, przeżywania i innych problemów.
UsuńA co do KM to pewnie masz rację. :D
I słucham własnie w w/w wykonaniu "My Way" Sinatry. Dobre...
OdpowiedzUsuńKolesie są obłędni :)))) Uwielbiam ich. Na youtubie wpisz "raskasta joulua", tam czad odchodzi ;)
UsuńOjjjjj kochana!!! Skąd Ty takie cuda wydobywasz? Mus uczyć się od Ciebie:)))))
UsuńPoproszę więcej!!!
Dzieweczko, prawda?
UsuńPrawda, jej Bohu... :D
UsuńJak ja Co zazdroszczę!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię swoje autko, ale tak, jak lubi się ukochany wazonik albo obrazek. Nigdy się nie rozluźniam za kierownicą, zawsze jestem spięta, jazda w miejsca mi obce to katorga, bo się gubię. Jeżdżę z małymi przerwami od 1987 roku, więc już się pewnie nie zmieni nic.
Bywa..jak nie lubisz to nie ma co się zmuszać.
UsuńNo, ale korzystać z pojazdu muszę. Szkoda, że bez przyjemności
UsuńNo szkoda, ale skoro nie dasz rady polubić, to zwyczajnie traktuj to obojętnie. Przynajmniej nie będziesz myślała, że nie lubisz:)
Usuńwczoraj w nocy oglądałam automaniaka, test 3 terenówek , zimą w górach, w zaśnieżonych odstępach.. oj pojeździłabym tak, tak bym chciała, po błocie, śniegu, rzece, wertepach, odstępach.. a pojeżdżę kiedyś tak ooooooo;-)ps. dobrze, że nic Ci się nie stało, i szkoda, ze debila nie uchwyciło.. buźka
OdpowiedzUsuńTeż marzą mi się bezdroża, błoto, wertepy, wyciągarka :) I też kiedyś pojeżdżę. A coooo:)
UsuńNo szkoda, że go nie złapano, widziałam jak odjeżdżał. Brązowa toyota yaris. Nienawidzę tej marki od tamtej pory :)
O, to jest nas dwie. Też nienawidzę tego cósia.
Usuńto w razie czego może razem wykombinujemy te wertepy;-) będzie taniej;-)
UsuńBrzmi ciekawie, Jazz, kusząco powiedziałabym nawet :))) Taniej i weselej :D
Usuńbo ze mnie już taki mały kusiciel;-) więc plan już jest;-)
UsuńA ja ciągle na tego maila czekam, co on tam kiedyś był szukany:>
UsuńPlanów to ja mam milion:)))
mail będzie na 100%, jak może zauważyłaś chwilowo się oddaliłam ostatnio, ale już wracam i nadrabiam zaległości;-)
UsuńRocznice ważne i ...dwustronne? Nie wiem jakiego określenia użyć, bo z jednej strony smutne i jednak trochę przerażające, a z drugiej radosne, bo jednak jesteś! Nie wiem czy świętowałabym takie rocznice, ale pamiętałabym o nich na pewno!
OdpowiedzUsuńOraz nie lubię prowadzić samochodu, ale jestem do tego zmuszona. Jestem dobrym kierowcą, ale nie z powołania jak widać, tylko z rozsądku ;-)
Wiesz, nie świętuję:) Pamiętam jednak o tym, że dostałam dwie nowe szanse :)
UsuńCiesze się bardzo,że się tak skończyło!
OdpowiedzUsuńJak Ty - uwielbiam jeździć;))
Ja też się cieszę :) :*
Usuń