poniedziałek, 17 grudnia 2012

[95] Skrótem przez las

Las to mi wyrósł, taki ciężki do przejścia. Emocjonalnie, chyba. Tak trochę mi pod górę, ewentualnie. (wstyd się przyznać, usiadłam jednego dnia i obejrzałam wszystkie serie Rozlewiska....wiedziałam, że brak tv mnie nie ustrzeże przed jakimś wciągaczem).
Pozbierawszy się do boju, zrobiłam spotkanie, miała być parapetówa, z niech sąsiedzi walą, walą, walą do drzwi, ale wyszło tak, że ubzdryngoliła się sztuk jedna, reszta grzecznie rączki na kolankach. Nie no, bez przesady, było fajnie. Mnie szumiało letko, ale cóż.
Dostałam w prezencie Stefana. Stefan nie należy do moich ulubieńców, gdyż azaliż kwitnie na biało. A ja nie lubię kwitnących kwiatów w domu. Chociaż obalenie tej teorii, ubzduranej przeze mnie, jest bardzo proste. Byłam posiadaczką ponad 100 jednocześnie (!) doniczek i doniczuniek fiołków afrykańskich, różnych barw i kształtów, a przecież to kwitnie długo i namiętnie, nawet w różu, którego nie znoszę! (Chyba najbardziej rajcowało mnie rozsadzanie i robienie szczepek). Teoria obalona więc i będę musiała znieść białe kwiatki Stefana.
Dla wszystkich niewiedzących, Stefan wygląda tak:

zdjęcie z google.com

Ale chciałam w nawiązaniu do kwiatka opisać mój szczenopad.
Wchodzimy z Młodym do domu, wszedł do kuchni (chociaż wszedł do kuchni to pojęcie względne, gdyż kuchnia jest połączona z moim pokojem) i pyta (mała dygresja, zna dawczynię, to ta od kota i mleka, rozmawiał z nią niedawno na jednym z naszych spotkań, oraz -nazwijmy ją Zocha- ma specyficzne teksty, poczucie humoru i trójkę dzieci):
- skąd masz kwiata?
- od Zośki
Młody po krótkim namyśle, z pełną powagą:
- powiedziała mi, że jest złą matką. Ale gust do kwiatków ma świetny.
Możecie sobie wyobrazić resztę....
Sama zainteresowana twierdzi, że się posikała ze śmiechu, aczkolwiek myślę, że zdążyła.
Za chwilę biorę się za pierniczki. Wszystko gotowe i choćbym chciała się wymigać, nie mogę, Młody pilnuje.
***

A teraz chciałam bardzo podziękować za nagrodę. Nie wiem czym zasłużyłam, ale miło mi się zrobiło.
Bardzo dziękuję Thunderowi, Infatuation i Babie.


Powinnam wytypować kolejne blogi, ale wystarczy zerknąć na mój pasek po prawej i już wiecie kogo typuję. Wszyscy zasługują dla mnie na tę nagrodę, ponieważ gdybyście nie byli dla mnie ważni, nie byłoby Was na tym pasku.
Tak więc nie typuję osobiście. Bierzcie i się dzielcie :)


Na dziś:
Awaria - Wśród nocnej ciszy
Kolejna z serii kolęd niestandardowych



42 komentarze:

  1. przez serial Ally McBeal imię Stefan zawsze będzie mi się kojarzyło z żabą, i już wyobraźnia podpowiadała mi, że własnie stałaś się posiadaczką małego zielonego Stefana;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonego, a jakże, stefanotisa jakiegośtam :)

      Usuń
    2. no ale raczej Ci nie podskoczy, i nie zakumka;-)

      Usuń
    3. kto tam wie :> wszystko jest możliwe :)

      Usuń
    4. no jak Ci ten Stefan będzie kumkał w podskokach, to ja też chce;-)

      Usuń
    5. To jakby co szczepka zrobię :)

      Usuń
  2. Ja lubię kwitnące kwiaty w domu, chociaż może to stwierdzenie na wyrost nieco, gdyż takowe posiadam dwa, oba kaktusy;-)Poprzestanę więc na tym, że mi nie przeszkadzają, a jak kwitną to się cieszę.
    Oraz kocham inteligentne riposty dzieci, po kimś muszą mieć tę umiejętność. Nie, żebym się usiłowała w łąski wkraść, ale ...no czyż tak nie jest?!
    A kolęda robi wrażenie, mię do gustu przypadła nad wyraz;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też myślę, że te zdolności to nie z powietrza :)
      Ja zawsze twierdziłam, że nie lubię. I dalej twierdzę, chociaż przez dwa, a może nawet trzy lata prowadziłam hodowlę rozrodową fiołków, miałam ich serio serio ponad setkę. Zostawiłam wszystkie exowi, bo nie chciało mi się ich taszczyć, a i parapetów mniej posiadałam. Teraz zaczynam powoli tęsknić, za kwiatami oczywiście, nie za exem.
      A kolęda piękna jest. Oraz w moim stylu :)

      Usuń
  3. Przeprowadziłaś się?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojęcia nie mam kim jest Stefan...nie znam się na kwiatach i roślinach doniczkowych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaktualizowałam post:) Obejrzyj Stefana, a raczej jego krewnego, gdyż Stefan jeszcze nie kwitnie :D

      Usuń
    2. Stefan jest najwyraźniej hoją, czyż nie?

      Usuń
    3. Chociaż nie. Listki niby hojowate, ale kwiatki nie. To ja nie wiem.

      Usuń
    4. Stefan to Stefanotis. Stąd jego imię.

      Usuń
    5. Przepiękne! :))

      Usuń
  5. Z kwiatków kwitnących mam cały parapet zastawiony kliwiami, jedną pelargonię, ze trzy fiołki afrykańskie, anturium i skrzydłokwiat. Reszta się zieleni tylko. Największa była dwumetrowa difenbachia, ale się była złamała mimo podpórki i teraz ma prawie metr. Ale rośnie, rośnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla równowagi w moim domu z roślin utrzymują się przy życiu tylko niektóre gatunki kaktusów - te z większymi kolcami. Te z mniejszymi przyjemnie łaskoczą podniebienia i gardziołka :)

      Usuń
    2. Miałam jednego kaktusa... Nie chciał współpracować i usechł. Nie mam do nich ręki, w przeciwieństwie do mojej matki, pod której ręką rośnie wszystko jkwiaciaste, czego się tknie; wręcz twierdzę, że jeśli dać jej plastikowy kij od szczotki to też się zazieleni.

      Usuń
    3. To ja też mam dobrą rękę do kwiatów. Kiedyś miałam takie coś co się pnie, listki zielone z białymi plamami. Usilnie chciałam to ususzyć, bo to było takie cool. Się zgaga nie dała, trwał ze 3 miesiące bez wody. W końcu jak już padł okazało się, że....tak bardzo chciał przy mnie żyć, że nawet BRAK KORZENI temu nie przeszkadzał :))))
      Ciągle tak mam, że biorę szczepek i rośnie.

      Usuń
    4. Ze mną rośliny w ogóle nie współpracują, mogę zbić fortunę na doniczkach z odzysku.

      Usuń
    5. Biorę wszystkie. Brak mi doniczek bardzo :)

      Usuń
  6. Może to hoja, woskownica znaczy, była, a ona nadmiaru wody nie lubi, stąd tak się życia trzymała, mimo podsuszania... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż poszukałam, to było epipremnum złociste.
      http://www.swiatkwiatow.pl/poradnik-ogrodniczy/epipremnum-zlociste-id231.html

      :)))) Nie miał korzeni z liścia, który moja matka na żywca wsadziła do ziemi i zawiesiła toto na ścianie:)Trochę się dziwiłam, że tak słabo rosło, bo miało może ze 2 metry, a u innych szalało.

      Usuń
  7. Ja to znam jako scindapsus. Było kiedyś u mnie, ale podobno jak to to w domu jest, to pieniądz do domu nie przychodzi. Wyrzuciłam, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem dlaczego go usychałam. Chyba usychanie kwiatków było cool :)

      Usuń
  8. Nagrody gratuluję!
    A kolęda zaj.. tzn. świetna. Wyobrażam sobie zagranie jej na pasterce :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. A w temacie parapetówek... Swego czasu, kiedy koleżanka urządziła parapetówkę, na której było nas coś 8 dziewczyn na 1 butlę Sangrii, wracając do domu wyłożyłam się jak długa (styczeń był)na oblodzonym chodniku i, jak oprzytomniałam, miałam prawą rękę złamaną tuż pod stawem barkowym. Zaowocowało to gipsem od szyi do pasa na prawie dwa miesiące. Kto był zagipsowany kiedykolwiek, to wie, jak upiornie swędzi skóra pod nim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuuuuupsssssss...ja całe szczęście nie musiałam wychodzić, a ta ubzdryngolona została odwieziona do domu :))))
      Kurcze, parapetówki i inne imprezy z sangrią.... to było to!

      Usuń
    2. A było, było... To se ne vrati...

      Usuń
    3. A tam zaraz! Nie musi! Nowe może przyjść :) Niekoniecznie zakończone gipsem. :D

      Usuń
    4. Oby... Spokojnej nocy :)

      Usuń
  10. Dla samego komentarza Młodego warto było przeczytać tego posta :)
    Dzieci są jednak bezbłędne!!! :)
    Nagrody gratuluję!
    I gratuluję parapetówy udanej!

    pozdrowienia

    p.s. dobrze, że mnie nie było, bo bym Ci pewnie całą nową zastawę potłukła albo co...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda! A tam zaraz zastawę :D Liczy się dobra zabawa, a nie gary :)
      A dzieciaki tak, potrafią mnie zaskoczyć. Cięta riposta, albo riposta natychmiastowa. Albo takie właśnie zdanka. I leżę. :)))

      Usuń
  11. Ja tam Zochy nie znam, ale gust do kwiatków faktycznie ma:)

    A w kwestii opierniczania... to sobie obiecuję, obiecuję i do tej pory nie zdążyłam wypiec. Ciągle na przeszkodzie coś albo ktoś, w sensie goście.:)

    ps. Gratuluję zasłużonej nagrody:)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Czuj się ode mnie nagrodzona również :)

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.