wtorek, 2 października 2012

[56] Cierń

Mam takie dni, kiedy milczę. Zewnętrznie.
Bo wewnątrz gotuje się i bulgocze. Moja dusza śpiewa. Serce. Płuca.
Czasem śpiewa radośnie i wiem jak to jest, kiedy serce się wyrywa z piersi, kiedy płuca są hiperwentylowane, a tlen buzuje w żyłach. Kiedy każdy oddech jest łapczywie chwytany i wypuszczany.
Muzyka z zewnątrz rozsadza środek. Dodaje mi adrenaliny. Mogłabym krzyczeć. Śpiewać. Przenosić góry i płakać ze szczęścia.
Słucham wtedy muzyki. Fajnie, kiedy mogę być na koncercie, gdzieś w pobliżu głośników, żeby czuć falę uderzeniową. Ale wystarczy, że puszczę sobie to co kocham.

Czasem płacze. Łka w ciszy. Kuli się i nie może złapać oddechu. Czasem boli wspomnienie. Czasem boli niemoc. Czasem jest żal. Czasem żadna ukochana muzyka nie daje wytchnienia. Dołuje, nie wiedzieć czemu, zamiast stawiać na nogi. Tak jakby ktoś wbił mi cierń.
Całe szczęście, że to zdarza się bardzo rzadko.
Pamiętam spektakularne wycie do księżyca, kiedy siedziałam na wieżyczce ratowniczej, patrzyłam na pełnię nad jeziorem i ryczałam, podnosząc stan wody. Przesiedziałam tak pół nocy. Słuchając Lady Punk.

Dzisiaj częściej uśmiecham się do siebie.

Na dziś:
Illusion - Cierń
Uwielbiam ten utwór. Mam kasetę z autografami chłopaków z 1992 roku. Dali czadowy koncert w moim malutkim mieście. Nie zapomnę jak jeden chłopak wdrapał się na scenę i chciał skoczyć w tłum. I tłum....rozstąpił się.



38 komentarzy:

  1. Moje największe emocje zaspokaja tylko "Requiem" Mozarta prosto w uszy. Nie ma niczego piękniejszego. To skończona doskonałość i... panaceum na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma takie swoje Requiem. Niekoniecznie Mozarta :)

      Usuń
    2. No, jak nie Mozart, to pewnie jakaś obraza uszu!

      Usuń
    3. Niby tak, ale gusta bywają wyrafinowane oraz zwyrodniałe :)

      Usuń
    4. Ale o gustach się nie rozprawia :>

      Usuń
    5. Toteż milczę jak zmurszały grobowiec.
      (P. S. Nie rozmawia się, ale co sobie człowiek pomyśli, to jego!)

      Usuń
    6. Lubię stare cmentarze:)
      (PS:No to inna para kaloszy:)

      Usuń
    7. O, co to, to nie! Wypraszam sobie! Możesz do mnie (ostatecznie) mówić cmentarz, skoro już tak chcesz, ale żeby zaraz "stary"?!!

      Usuń
    8. Ahahahaha! To może Cmentarna Aleja :)

      Usuń
    9. Zajebiście! (Że tak literacko napomknę.)

      Usuń
    10. Dobra, wracamy do Frau Be. Koniec wariacji na temat :>

      Usuń
    11. Czuje się ukrócona :)

      Usuń
    12. No proszę Cię, chyba nie wolisz Frau Be Zmurszały Grobowiec na Cmentarzu w Alejce?

      Usuń
    13. O! Ooo! To absolutna rewelacja!! :))))))))

      Usuń
    14. Ale zauważyłaś, że ominęłam stary? Oklaski :))))))

      Usuń
    15. Pewnie, że zauważyłam. Gdybyś nie ominęła, dostałabyś wciry :))))

      Usuń
    16. Ja jestem grzeczna:))))





      Czasami :>

      Usuń
    17. Masz szczęście! :)

      Usuń
    18. Mam całe mnóstwo szczęścia :))

      Usuń
    19. I to ja nim jestem? :)

      Usuń
  2. Illusion OK.
    A na płakanie najlepsza jest taka piosenka...
    http://www.youtube.com/watch?v=6CnNy_3Kr9Y
    szczególnie za pierwsze słowa.
    A tak serio, to każdy ma swoje sposoby na przełamywanie złego nastroju (czy jak tam sobie to chcesz nazwać).
    Dla mnie nie ma nic lepszego niż np. to http://www.youtube.com/watch?v=RG1xzrKJfm8
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franek mnie rozwalił :)
      Rammsteina puszczać każe sobie Młody.
      A do przełamywania, to czasem zaskakująco różna muzyka działa.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jak ja dobrze znam takie stany duszy. Raz niebo, raz piekło. Muzyka mi pomaga ale nie zawsze. Czasem wystarczy po prostu popłakać w spokoju.Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rożne są potrzeby i sposoby. Niezależnie działają lub nie. Akurat w muzyce lubię to granie w środku.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Odmienne stany duszy, świadomości. Każdy ma na nie swój sposób, co by je przeżyć, przerobić w sobie.
    Ja nie płaczę ze smutku. Wtedy zamykam się w sobie. Nie opowiadam jak jest mi źle, nie mam takiej potrzeby. Natomiast z radości śpiewam i cieszę się bardzo żywiołowo, chcę każdego obdarować częścią mej radości. Dlatego znajomi powiadają, że mam kocią naturę.
    Oraz mam swoją muzę na każdą z tych okazji;-) Bez niej nie wyobrażam sobie siebie. Niczego bez muzyki sobie nie wypbrażam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej nie umiem mówić, że mi źle. Zamykam się, milczę i płaczę wewnętrznie. Tamto do księżyca to był jedyny przypadek, który zapadł mi w pamięć i nikt nawet nie zauważył:)
      Kiedy mi dobrze, co raczej zdarza się najczęściej, dzielę się optymizmem. I dużo się śmieję.
      Oraz bez muzyki żyć nie potrafię zwyczajnie.

      Usuń
  5. Muzyka towarzyszy nam zawsze..w cierpieniu i szczęściu.Ja mam tak sprzeczny ze sobą gust,że jak jestem wesoła to nie trawie tej muzyki,której słucham na bolączki,a jak coś mnie gryzie to wręcz maltretują mnie kawałki,których słucham gdy jestem szczesliwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zawsze dźwięki coś przypominają. Ale to dobrze, świadczy o wrażliwości.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. mam kilka osób, z którymi dzielimy się smutkami. Czasem jeśli coś się z siebie wyrzuci, robi się lzej. Oczywiście nie przesadzamy z ilością, ale jak mus, to mus. Choć zdecydowanie wolimy dzielić się radością :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, radość jest lepsza:) Ale dobrze mieć z kim omówić smutki :)

      Usuń
  7. Zgadzam się z Ewą, dobrze jest mieć przyjaciół, z którymi można się podzielić tak radością, jak i smutkiem :)
    Ale czasem trzeba przeżyć coś samemu i nie da się od tego uciec.
    Muzyka może wzmagać różne stany emocjonalne, co odkrywałam powoli.
    Teraz bardziej uważam na to, czego słucham :)
    Raczej staram się zbudować siebie, niż pogłębić stan, w którym jestem.
    Podobnie działają filmy, książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak, trzeba mieć ludzi wokół siebie. Ale czasem potrzeba samotności. Ja uwielbiam być sama. Oczywiście chwilowo.
      A co do muzyki, to ja nie uważam czego słucham, raczej słucham uważniej. Często odkrywam na nowo to co znam od podszewki i dziwię się na przykład: tu są smyczki??
      Filmy, książki tak, tylko nie zawsze umiem się skupić na obrazie. Bo nie umiem nie myśleć, wyłączyć się. Czasem za bardzo mnie rozprasza analiza duchowa, a wtedy tylko muzyka :)

      Usuń
  8. Podobnie jak Ty jestem uzależniona od muzyki. Nic tak wspaniale nie potrafi odzwierciedlić naszych stanów, uczuć. I mało kto potrafi nas tak ukoić jak ona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda.
      Nie umiem wyobrazić sobie świata bez muzyki, albo że można w ogóle nie słuchać muzyki. Ale nie mówię o jakimś przelotnym słuchaniu radia, tylko o zainteresowaniu. A znam takich ludzi. W większości to frustraci...

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.