Mam takie dni, kiedy milczę. Zewnętrznie.
Bo wewnątrz gotuje się i bulgocze. Moja dusza śpiewa. Serce. Płuca.
Czasem śpiewa radośnie i wiem jak to jest, kiedy serce się wyrywa z piersi, kiedy płuca są hiperwentylowane, a tlen buzuje w żyłach. Kiedy każdy oddech jest łapczywie chwytany i wypuszczany.
Muzyka z zewnątrz rozsadza środek. Dodaje mi adrenaliny. Mogłabym krzyczeć. Śpiewać. Przenosić góry i płakać ze szczęścia.
Słucham wtedy muzyki. Fajnie, kiedy mogę być na koncercie, gdzieś w pobliżu głośników, żeby czuć falę uderzeniową. Ale wystarczy, że puszczę sobie to co kocham.
Czasem płacze. Łka w ciszy. Kuli się i nie może złapać oddechu. Czasem boli wspomnienie. Czasem boli niemoc. Czasem jest żal. Czasem żadna ukochana muzyka nie daje wytchnienia. Dołuje, nie wiedzieć czemu, zamiast stawiać na nogi. Tak jakby ktoś wbił mi cierń.
Całe szczęście, że to zdarza się bardzo rzadko.
Pamiętam spektakularne wycie do księżyca, kiedy siedziałam na wieżyczce ratowniczej, patrzyłam na pełnię nad jeziorem i ryczałam, podnosząc stan wody. Przesiedziałam tak pół nocy. Słuchając Lady Punk.
Dzisiaj częściej uśmiecham się do siebie.
Na dziś:
Illusion - Cierń
Uwielbiam ten utwór. Mam kasetę z autografami chłopaków z 1992 roku. Dali czadowy koncert w moim malutkim mieście. Nie zapomnę jak jeden chłopak wdrapał się na scenę i chciał skoczyć w tłum. I tłum....rozstąpił się.
Moje największe emocje zaspokaja tylko "Requiem" Mozarta prosto w uszy. Nie ma niczego piękniejszego. To skończona doskonałość i... panaceum na wszystko.
OdpowiedzUsuńKażdy ma takie swoje Requiem. Niekoniecznie Mozarta :)
UsuńNo, jak nie Mozart, to pewnie jakaś obraza uszu!
UsuńKażdemu według gustu :>
UsuńNiby tak, ale gusta bywają wyrafinowane oraz zwyrodniałe :)
UsuńAle o gustach się nie rozprawia :>
UsuńToteż milczę jak zmurszały grobowiec.
Usuń(P. S. Nie rozmawia się, ale co sobie człowiek pomyśli, to jego!)
Lubię stare cmentarze:)
Usuń(PS:No to inna para kaloszy:)
O, co to, to nie! Wypraszam sobie! Możesz do mnie (ostatecznie) mówić cmentarz, skoro już tak chcesz, ale żeby zaraz "stary"?!!
UsuńAhahahaha! To może Cmentarna Aleja :)
UsuńZajebiście! (Że tak literacko napomknę.)
UsuńDobra, wracamy do Frau Be. Koniec wariacji na temat :>
UsuńCzuje się ukrócona :)
UsuńNo proszę Cię, chyba nie wolisz Frau Be Zmurszały Grobowiec na Cmentarzu w Alejce?
UsuńO! Ooo! To absolutna rewelacja!! :))))))))
UsuńAle zauważyłaś, że ominęłam stary? Oklaski :))))))
UsuńPewnie, że zauważyłam. Gdybyś nie ominęła, dostałabyś wciry :))))
UsuńJa jestem grzeczna:))))
UsuńCzasami :>
Masz szczęście! :)
UsuńMam całe mnóstwo szczęścia :))
UsuńI to ja nim jestem? :)
UsuńTeż :)
UsuńIllusion OK.
OdpowiedzUsuńA na płakanie najlepsza jest taka piosenka...
http://www.youtube.com/watch?v=6CnNy_3Kr9Y
szczególnie za pierwsze słowa.
A tak serio, to każdy ma swoje sposoby na przełamywanie złego nastroju (czy jak tam sobie to chcesz nazwać).
Dla mnie nie ma nic lepszego niż np. to http://www.youtube.com/watch?v=RG1xzrKJfm8
Pozdrawiam
Franek mnie rozwalił :)
UsuńRammsteina puszczać każe sobie Młody.
A do przełamywania, to czasem zaskakująco różna muzyka działa.
Pozdrawiam :)
Jak ja dobrze znam takie stany duszy. Raz niebo, raz piekło. Muzyka mi pomaga ale nie zawsze. Czasem wystarczy po prostu popłakać w spokoju.Serdeczności
OdpowiedzUsuńRożne są potrzeby i sposoby. Niezależnie działają lub nie. Akurat w muzyce lubię to granie w środku.
UsuńPozdrawiam :)
Odmienne stany duszy, świadomości. Każdy ma na nie swój sposób, co by je przeżyć, przerobić w sobie.
OdpowiedzUsuńJa nie płaczę ze smutku. Wtedy zamykam się w sobie. Nie opowiadam jak jest mi źle, nie mam takiej potrzeby. Natomiast z radości śpiewam i cieszę się bardzo żywiołowo, chcę każdego obdarować częścią mej radości. Dlatego znajomi powiadają, że mam kocią naturę.
Oraz mam swoją muzę na każdą z tych okazji;-) Bez niej nie wyobrażam sobie siebie. Niczego bez muzyki sobie nie wypbrażam.
Ja raczej nie umiem mówić, że mi źle. Zamykam się, milczę i płaczę wewnętrznie. Tamto do księżyca to był jedyny przypadek, który zapadł mi w pamięć i nikt nawet nie zauważył:)
UsuńKiedy mi dobrze, co raczej zdarza się najczęściej, dzielę się optymizmem. I dużo się śmieję.
Oraz bez muzyki żyć nie potrafię zwyczajnie.
Muzyka towarzyszy nam zawsze..w cierpieniu i szczęściu.Ja mam tak sprzeczny ze sobą gust,że jak jestem wesoła to nie trawie tej muzyki,której słucham na bolączki,a jak coś mnie gryzie to wręcz maltretują mnie kawałki,których słucham gdy jestem szczesliwa :)
OdpowiedzUsuńBo zawsze dźwięki coś przypominają. Ale to dobrze, świadczy o wrażliwości.
UsuńPozdrawiam :)
I się zasłuchałam....
OdpowiedzUsuńPiękne, prawda?
Usuńmam kilka osób, z którymi dzielimy się smutkami. Czasem jeśli coś się z siebie wyrzuci, robi się lzej. Oczywiście nie przesadzamy z ilością, ale jak mus, to mus. Choć zdecydowanie wolimy dzielić się radością :))
OdpowiedzUsuńWiadomo, radość jest lepsza:) Ale dobrze mieć z kim omówić smutki :)
UsuńZgadzam się z Ewą, dobrze jest mieć przyjaciół, z którymi można się podzielić tak radością, jak i smutkiem :)
OdpowiedzUsuńAle czasem trzeba przeżyć coś samemu i nie da się od tego uciec.
Muzyka może wzmagać różne stany emocjonalne, co odkrywałam powoli.
Teraz bardziej uważam na to, czego słucham :)
Raczej staram się zbudować siebie, niż pogłębić stan, w którym jestem.
Podobnie działają filmy, książki :)
Pewnie, że tak, trzeba mieć ludzi wokół siebie. Ale czasem potrzeba samotności. Ja uwielbiam być sama. Oczywiście chwilowo.
UsuńA co do muzyki, to ja nie uważam czego słucham, raczej słucham uważniej. Często odkrywam na nowo to co znam od podszewki i dziwię się na przykład: tu są smyczki??
Filmy, książki tak, tylko nie zawsze umiem się skupić na obrazie. Bo nie umiem nie myśleć, wyłączyć się. Czasem za bardzo mnie rozprasza analiza duchowa, a wtedy tylko muzyka :)
Podobnie jak Ty jestem uzależniona od muzyki. Nic tak wspaniale nie potrafi odzwierciedlić naszych stanów, uczuć. I mało kto potrafi nas tak ukoić jak ona.
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńNie umiem wyobrazić sobie świata bez muzyki, albo że można w ogóle nie słuchać muzyki. Ale nie mówię o jakimś przelotnym słuchaniu radia, tylko o zainteresowaniu. A znam takich ludzi. W większości to frustraci...