środa, 26 września 2012

[53] Słucham?

Natchła mnie Akular.
Jestem tak zwaną (przez mnie) osobą słuchającą i nie mogącą przestać. Nie wiem, może tak wyglądam jakoś specjalnie. Albo mam jakąś aurę. Albo może specyficznie pachnę. Nie wiem.
Jak już mnie ktoś dopadnie, nie umiem się wyrwać.
I na ten przykład kiedyś na imprezie w akademiku, zamiast zająć się tym imprezowaniem, siedziałam i słuchałam wynurzeń kumpla, chłopaka mojej koleżanki, zbierając wiadomości na temat tricepsów, bicepsów, odżywek, oglądając zdjęcia w specjalistycznych gazetach i komplementując wzór-ideał owego kolegi. Muszę przyznać, że ideał, startując z pozycji  przeciętnego chuderlaka ,osiągnął, co prawda kosztem zwinięcia mózgu, ale chyba jakaś równowaga w przyrodzie jest. Jemu tak dobrze, niech mu będzie.
Tak spędziłam pól imprezy.
Wiele innych razy jeszcze tak słuchałam.
Lumpy na przystankach, w parkach, w kolejce. Zawsze wiem, że to do mnie podejdzie ktoś i będzie gadał. Albo usiądzie w autobusie i będzie nawijać.
Ostatnio zauważyłam jeszcze jedną zależność.
Podchodzą do mnie i gadają ludzie wtedy, kiedy mam słuchawki na uszach. Mimo, że obok stoi z pięć osób, które można zapytać o autobus/kierunek/godzinę, albo zwyczajnie zagadują.
I tak wysłuchałam o ruszających się szczękach i wizycie u protetyka. O problemach z wnuczkiem, który jest małomówny, a starszy od Młodego. O emeryturach i jak żyć. O bolącym kolanie...Nie umiem się odwrócić, udać, że nie słyszę, spławić.Jakoś tak czuję, że potrzeba im rozmów.

Jestem bardzo dobrym słuchaczem. I tak myślę, że chyba to lubię.




Na dziś:
Sisters Of Mercy - Dominion





25 komentarzy:

  1. Witaj w klubie;))Mam tak samo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Natt... Rozmówca umiejący słuchać jest bezcenny, to prawda. Ale musisz pilnować granicy, za którą jest wsysająca czarna dziura. Kiedyś byłam podobna i skończyło się na tym, że byłam dla wszystkich na każde skinienie, a gdy nadszedł dzień, w którym to ja potrzebowałam ucha, nagle okazało się, że nie ma nikogo. Przekroczyłam granicę frajerstwa. Leczenie z niego jest procesem przykrym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam uczucie frajerstwa. I zaczęłam się leczyć z tego :) Ale lubię słuchać i jak widzę, że komuś sprawia przyjemność wysłuchanie i rozmowa, to po prostu to robię. Tych innych przypadków, że ja to tak, a mnie to nie bardzo, miałam na pęczki. Uśmiechałam się jedynie zażenowana, aż przestałam szukać. Mama kilka osób, z którymi mogę tak szczerze i do bólu i wystarczy :) Sprawdzonych i tych prawdziwych.

      Usuń
  3. Frau Be ma rację ! Uważaj, zresztą w razie czego możesz się wygadać tutaj albo na maila :)))Dobrego dnia

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tymi słuchawkami to powiem Tobie, że zadziwiająca sprawa jest. Zawuażyłam, że zawsze jak mam słuchawki na uszach, ludzie czują nieodpartą potrzebę rozmowy ze mną. Oraz taki słuchacz jak Ty, to skarb ;-) Serio, serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie zastanawiam się czemu przyciągają? Może dlatego, że jak słucham muzyki, znaczy, że nie jestem głucha? Hihihi. Oraz dziękuję za nazwanie mnie skarbem. Dodam jeszcze, że nie umiem się "wyłączyć" i udawać, że słucham.

      Usuń
  5. to nie jest dobre, czasami trzeba umieć się odciąć, dla własnego zdrowia psychicznego i spokoju... ja też potrafię słuchać ale tylko tych, których znam i lubię, reszta jest mi obojętna, mam dość własnych problemów, żeby się przejmować cudzymi... a poza tym, często jest tak jak napisała Frau, jak się samemu potrzebuje pomocy to nie ma nikogo, kto by chciał wysłuchać... miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tak, to prawda. Ale ja często sama sobie pomagam tym słuchaniem. Moje zdrowie psychiczne nie cierpi z powodu wysłuchania innych, dlatego, ze umiem się odciąć od ich problemów. Staram się pomóc, ale nie zamartwiam się tym w międzyczasie. Raczej jest to dla mnie motywacja do przemyśleń i analiz, a nie łykania czyichś problemów. Dlatego mówię, że byłabym dobrym psychologiem, bądź terapeutą:) I kto wie, co przyniesie los:) Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Widocznie dobrze z oczu Ci patrzy,ale z drugiej strony jesteś non stop obarczana emocjami innych.Ja mam takie dni,że przyklejają się do mnie ludzie z każdym problemem,ale umiem też pokazać mine,która oznacza "nie jestem dobrym słuchaczem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to jest ze mną tak, że wysłuchanie problemów innych nie obarcza mnie niczym. Napisałam Frytce, że raczej analiza, przemyślenia, próba wskazania rozwiązania, ale nie biorę na siebie problemów innych.
      Oraz robienie min, odwracanie się, niedostępność mają w nosie moje zachowanie :) Na przystanku, choćbym obleśnie żuła gumę miała słuchawy jak talerze i tak ktoś zawsze podejdzie :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Ilekroć ktoś udawał, że mnie słucha, czułam się głupio. Dlatego wiedząc, czego ja bym nie chciała nie robię tego. Nauczył mnie tego ojciec. :)

      Usuń
    2. Tylko trzeba pilnować (się), żeby wspomnianych wyżej granic nie przekroczyć :)

      Usuń
    3. Psychicznie jestem odcięta. Bez obaw :)

      Usuń
  8. I ja mam na czole napisane "mów do mnie" i czasem na prawdę trudno się uwolnić od takiego gaduły, który akurat tobie musi opowiedzieć historię swojego życia, więc... Unikam takich sytuacji. Kiedyś zdarzało mi się wysłuchiwać. Teraz już rzadko... Frau Be ma rację. Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlatego też nauczyłam się słuchać, nie pobierając negatywnych emocji. I przesiewać wiadomości oraz brać na luz, kiedy trzeba. Nie umiem się zamknąć. Lubię słuchać. Lubię rozmawiać. Lubię ludzi. I to się chyba nigdy nie zmieni, mimo, że tych złych energetycznie i emocjonalnie oraz zwykłych oszustów na swej drodze spotkałam mnóstwo.
    Całus:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Cię podziwiam. Bo ja z każdym następnym oszustem, bardziej oddalam się od ludzi. I nie mogę powiedzieć, że lubię ludzkie towarzystwo jakoś specjalnie. Wolę pójść z psem na spacer do lasu, albo z kotem świat za oknem poobserwować, niż wdawać się w jałowe dyskusje z jakimś wampirem energetycznym. Poza tym jestem dosyć bezpośrednia i szczera do bólu, a... ludzie tego nie lubią :), co mnie cieszy, bo mam wreszcie spokój - zwłaszcza od wiecznych malkontentów.
      Wysłuchiwanie jest zarezerwowane dla wybranych :) Zdarza się jednak, że zamienię z kimś kilka zdań np. w kolejce, czy na spacerze - ale nie wciągam się w to emocjonalnie.
      A wiesz co mi jeszcze do głowy przyszło? A to, że ludzie z natury weseli, potrafiący dostrzec radość w małych rzeczach, są najczęściej zaczepiani. Nie wiem, może ci co mają problem, albo potrzebę wygadania się, podświadomie czują, że z tobą mogą choć przez chwilę porozmawiać? :)

      Usuń
    2. Coś w tym jest. Może jakoś szczególnie mi patrzy z pyska:) Nawet jak rzucam gromy.
      Ja nie umiem żyć bez ludzi. Jestem stadne zwierzę i nie wyobrażam sobie nie móc z kimś pogadać. Ale nie jest tak, że gadam, czy słucham każdego jednego. Izoluję się jak potrafię od złych ludzi i od wampirów energetycznych. Ale nie izoluję się od ludzi. Może i jestem naiwna, ale dobrze mi z tym :)

      Usuń
  10. Udawaj głuchą. Szczeglnie na ulicy. Wrzaskliwie rzuć cooo...? COO...? I nastaw przy tym ucho jakbyś na nie tylko trochę słyszała. Zapytają raz czy drugi i stwierdzą, że od głuchej się nic nie dowiedzą...
    A na słuchanie czyichś wynurzeń czy zwierzeń w zaciszu domowym nie mam pomysłu. Poza jednym. Asertywnie odmówić słuchania. Może zadziała. A może rozmówca się obrazi. Ale spokój murowany.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja lubię! Nie muszę odmawiać :)

      Usuń
    2. No fakt. Napisałaś to w treści posta. Ale jakby Ci pzreszło masz gotową receptę...

      Usuń
  11. Tak jak zwierzęta wyczuwają osoby, które je kochają tak i jest z ludźmi- wyczuwają kogoś, kto może ich wysłuchać. Masz cenny dar, który na pewno niejednej osobie ukoił serce i ja między innymi się do tego grona zaliczam :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.