Najpierw dostałam wiadomość ze zdjęciem 3 miesięcznego synka mojej przyjaciółki z informacją, że szkrab jedzie do domu. Pierwszy raz. Jedzie do domu, który od teraz będzie jego domem, a moja przyjaciółka i jej mąż, będą rodzicami. To syn adopcyjny. Popłakałam się z jej szczęścia, a kiedy odebrała telefon, marudzący mały uśmiechnął się.
Rozumiem szczęście B.
Mam też koleżankę, która rękami i nogami zapiera się przed posiadaniem dziecka i nie chce sprawdzać, czy aby jej się nie zmieni, kiedy zajdzie w ciążę i urodzi. Nie pomogły namowy partnera, który bardzo dziecko mieć chce, ani też obietnice, że się nim zajmie, łącznie z tacierzyńskim i że zapewni dziecku i matce wszystko.
Oboje rozumiem.
Mam inną koleżankę, która uwielbia permanentny stan ciążowy i ma go od 12 lat, i zdaje się, że pięciu chłopaków plus mąż nie zniechęciło jej do kolejnych prób urodzenia córeczki. Są spokojnymi, normalnymi rodzicami i wszyscy są szczęśliwi.
Rozumiem ich.
Rozumiem walkę o posiadanie dziecka i walkę o nieposiadanie.
Przeczytałam ten artykuł. Napisano o mojej ulubionej dziennikarce, Grażynie Torbickiej. I o Marii Czubaszek. Ludzie komentujący doniesienia mediów na ten temat dociekają dlaczego i osądzają.
Ostatnio pisałam o nietolerancji. To jej kolejny przykład. Jest tak samo bolesna jak inne. Tak samo godzi w prawo człowieka do życia według własnego planu. Bo większość ma dzieci, to wszyscy powinni je kochać i mieć. A co jeśli ktoś nie chce? Sama byłam głupia i próbowałam przekonywać koleżankę, która nie chce mieć dzieci, że są takie fajne. I że jej się zmieni. Głupia ja! Ale ponieważ mam w zwyczaju, w tym przypadku trochę nie w tej kolejności, przemyśleć pewne sprawy przestałam i przeprosiłam ją za to. Bo co ja mogę wiedzieć o tym, co ona czuje? Może to durnowate porównanie, ale ja nienawidzę tłustego w mięsie. Rośnie mi jak trafię na coś takiego i po jedzeniu. Nikt mnie nie przekona, że pyszne. Tak ona mieć dzieci nie zamierza. I nie jest to kwestia kariery, wygodnictwa, straty figury. Chodzi o jej uczucia. Rzecz najważniejszą, o której zdaje się zapominać cała rzesza ludzi krytykujących innych.
Mam dwoje dzieci. Kocham je nad życie i nie pamiętam już jak to było przed. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Ja je kocham. Ale ona nie musi. Daję jej prawo...Nie! Nie mam takiej mocy, żeby dawać komuś prawo. Uznaję z pokorą jej prawo do niekochania dzieci.
I tak samo nikt inny nie ma prawa oceniać ani Grażyny Torbickiej, ani Marii Czubaszek, ani żadnej innej kobiety, która deklaruje swoją niechęć do posiadania dzieci. To ich wybór. Nigdy nie będzie nasz.
Na dziś:
Skowyt - Ona jest nazi.
Powinnam ten utwór polecić przy nietolerancji. Bo dotyczy tematu.
Posiadanie lub nie dzieci, podobnie jak życie na kartę rowerową czy w małżeństwie albo w ogóle całymi dziesiątkami lat każde u siebie, z chłopakiem czy z dziewczyną czy czytanie literatury pięknej/szmatławej/żadnej jest ludzkim prawem. Mnie naprawdę wszystko jedno i nie skupiam się na tym kto z kim śpi i co z tego wynika. Jednakowoż tym sposobem nie jestem w stanie podtrzymywać rozmowy towarzyskiej z sąsiadką, bo ona ma mnie za debila, że nie znam ani jednego nazwiska innych sąsiadów z naszej, ślepej do tego, uliczki, nie kojarzę twarzy mężczyzn z kobietami, nie wiem ile kto ma dzieci, a kto mieszka z matką staruszką. Mąż tylko czasem usiłuje mnie otrzeźwić stwierdzeniem, że skoro ja o sąsiadach nic nie wiem, to wielkim moim złudzeniem jest, że to działa vive versa
OdpowiedzUsuńWystarczy mieć to w..nosie:) A niech se gadają. Ja tam olewam kto i co o mnie mówi. Nie plotkuję o innych, chyba, że roztrząsam jakiś problem, ale to raczej nie plotkowanie, a dyskusja. I tyle.
UsuńA w nosie to ja mam;-)))) Ale świadomość, że jestem przedmiotem "rozważań" sąsiedzkich także posiadam
UsuńNo przecież nie żyjemy na pustyni :)A o eremitach też się gada :>
Usuń"wnosietomam" to najlepsza dewiza życiowa :)
A gdzie nr 43?
OdpowiedzUsuńNo jest, dzięki za czujność.
UsuńLudzie to są tacy wścibscy, że normalnie... Co to kogo obchodzi,kto chce mieć dzieci, a kto nie? Sprawa indywidualna i intymna. I mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zajście w ciążę i urodzenie dziecka wcale nie musi oznaczać, że coś cudownego się w głowie kobiety pozmienia i odtąd będzie ciuciać do każdego niemowlaka oraz, że zapragnie mieć kolejne dzieci. Otóż nie. Każda z nas ma wybór i absolutnie nie powinna się niczym sugerować i do niczego zmuszać - niech robi według własnego sumienia. Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńAleż absolutnie nie zawsze jest to raj. Osobiście mam chwilami mordercze myśli, mimo, że mam grzeczne dzieci i nie upierdliwe.
UsuńI ciągle będę mówić, że tak jak nie ma dwóch identycznych odcisków palców, tak nie ma dwóch osób mających te same odczucia, myśli, potrzeby i życie. Każdy ma swój patent na życie i jedyne co, to można przedstawić swoją wersję. A jeśli ktoś zaczerpnie, świetnie.
Buziaki :)
W tej sprawie i w innych zresztą też, tolerancja nie działa. No, bo jak to? Kobieta i dziecka nie chce mieć? Wkurzają mnie komentarze tych "tolerancyjnych". Uważają się za wyrocznię i nie przemówisz im do rozumu.Niestety. Serdeczności
OdpowiedzUsuńMnie bardzo wkurza grzebanie komuś w życiu, łóżku, duszy. Obrabianie tyłków i wszechwiedza. Poza tym ludzi lubię :)
UsuńŚciskam :)
widziałam ten tytuł i od razu minęłam go wzrokiem, spodziewając się tego, co Ciebie zbulwersowało. Jak wszystko, co nie robi nikomu szkody, jest sprawą tylko i wyłącznie konkretnego człowieka. A dywagacje na temat... odstręczają mnie natychmiast
OdpowiedzUsuńOtóż to. Ja zajrzałam, bo lubię Torbicką.
UsuńKażdy ma prawo do decyzji o tym, czy chce mieć dzieci czy nie. Mówiąc trywialnie - niech każdy pilnuje swojej d... Krytykuje się też osoby, które nie mają dzieci nie dlatego, że nie chcą, tylko nie mogą mieć z powodu bezpłodności lub nie poznały partnera, są same, a nie chcą być samotnymi matkami i pozbawiać dziecka ojca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla malkontentów znajdzie się zawsze jakiś temat do narzekania, lub wytknięcia czegoś komuś.
UsuńPytanie nie na temat - co oznacza Twój nick?
UsuńNocne niebo. To j. szwedzki :)
UsuńU nas tolerancja odkreślona jest grubą kreską. Hm...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tylko nieliczni wiedzą o co chodzi, z tych 38 milionów. I jeszcze na dodatek są uważani za odmieńców, niestety.
Usuńoj, choćby i o tym pisali codziennie, to i tak będą uprzejme ciocie i sąsiadki, które podczas świąt zapyta, co to się u was dzieje, że dzieci nie macie? tudzież: kiedy będziemy wnuki bawić? nie każdy rozumie, że dzieci można nie chcieć, albo nawet nie można mieć (bezpłodność) i takie pytania "kiedy wreszcie" są krępujące, męczące lub nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńBrak zrozumienia i empatii. Tylko jak tego nauczyć ludzi?
Usuńnie nauczysz wszystkich.
UsuńWszystkich nie. Ale wiesz, chciałoby się chociaż trochę, chociaż tyci. Potem pójdzie jak zaraza :) Taką mam nadzieję :)
UsuńJeśli posiadanie lub nie dziecka jest kwestią wyboru, swiadomego, to nic nam do tego. Możemy mieć na ten temat swoje zdanie. Możemy mówić czy pisać o tej słynnej "szklance wody", której nikt na starość nie poda. Ale to świadomy wybów tych osób.
OdpowiedzUsuńGorzej z tymi, któt=rzy dzieci chcieliby mieć a nie mogą. Też z różnych powodów. I nie te powody są ważne ile sam fakt niemożności posiadania dzieci. Niespełnienia w roli rodziców.
Pozdrawiam
Oczywiście, że tak. Tylko że w żadnej kwestii - własnej wygody czy niemożności - nikt nie ma prawa oceniać, a już zupełnie szkalować innych.
UsuńPozdrawiam.