sobota, 8 września 2012

[40] (nie)Tolerancja

Jak to bywa ktoś powie A, ktoś B i chce się odpowiedzieć.
Mowa o tolerancji, o której napisała infatuation-junkie i malawiart. Opisane z dwóch różnych stron.
A ja chciałabym trochę inaczej.
Czym jest tolerancja? 
Według wikipedii, tolerancja to postawa,  wykluczająca dyskryminację ludzi, których sposób postępowania oraz przynależność do danej grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości społeczeństwa
Czyli jednym słowem, tolerancja to przyzwolenie na bycie innym. Definiowanie odmienności jako coś ogólnie nieakceptowalnego, ale jednak dozwolonego przez niektórych.  Z góry określa, co jest normalne, co nie. Toleruję, to nie znaczy, że się z tym zgadzam. Ale daję żyć innym z ich odmiennością
A ja się zapytam inaczej. 
Co jest "inne"? Co jest odmienne? Zaglądamy innym do łóżek, w duszę, do kuchni, do domu, w majtki, sprawdzamy wyznanie.
Dlaczego nie potrafimy oceniać umiejętności ludzi i tego jacy są dla innych? Co mówią, jak, co myślą?
Gdzie jest "normalność"  - tam gdzie jest miłość, zgoda i uczucia, czy tam gdzie"ogólnie przyjęte normy" pozwalają na mordobicie i poniżanie? 
I dlaczego seks, który jest tematem tabu - ! -  a jednak mówi się o nim ciągle i ciągle przez jego pryzmat ocenia ludzi, jest wytyczną, według której klasyfikuje się ludzi? Seks jest przecież prywatną sprawą każdego. Jaki prawem włazimy innym z butami do łóżka i zaglądamy pod kołdrę? Dlaczego interesuje nas co one lub oni robią ze sobą, gdy zamkną drzwi? Ktoś powie, że to nienormalne. Że związek heteroseksualny jest normalny, bo prowadzi do prokreacji. Każdy? A kiedy mąż, niech będzie poprawnie, leje żonę, a potem ją gwałci to też jest normalne? Tak, wiem, usłyszę, że sama tego chciała, albo wręcz że jak mąż z żoną to nie gwałt. A jednak. Pytam dlatego co jest normalne. 
Jestem niezmiennie wkurzona tym, że dzieli się ludzi na normalnych i nienormalnych w kwestii seksu. Nienormalne jest dla mnie krzywdzenie innych, ta homo jak i heteroseksualnych. To jest nienormalne.

Ja nie toleruję innych
Ja żyję z nimi w symbiozie, obok nich. Nie zastanawiam się, czy pan spod trójki sypia z kolegą, który go odwiedza często i kupuje z nim patelnię i dobiera firanki. Nie zastanawiam się, czy pani z 13 wierzy w Boga chrześcijańskiego, Allaha czy w Buddę. Jeśli jest dobrym człowiekiem, to jakie to ma znaczenie? 
Skąd bierze się nietolerancja? Z braku pewności siebie? Bo dokopać komuś innemu jest łatwo? Zaatakować, wiedząc, że inni za nami pójdą, ukrywając tym samym swoje ułomności? Bo czy kolega, który mnie wyzywał, bo nazywałam się inaczej, a sam miał kretyńskie nazwisko, był ode mnie lepszy? Nie. Ale wykrzyczał to pierwszy, a inni mu zawtórowali. Wywalczyłam sobie normalne traktowanie. Pięścią. Od tamtej pory byłam grzeczna i uśmiechnięta, a kolega był miły i sympatyczny i więcej nie powiedział niczego złego na mój temat. Ale było też tak, że latała za mną cała banda, bo podobało im się, że się wkurzam. Kolega dostał na pokaz. Poradziłam sobie z tym. Ale zawsze, do końca podstawówki byłam gruba (pojęcie względne) i miałam głupie nazwisko.
Tylko nie wyobrażam sobie, żeby ktoś walił w twarz za to, że inni go ośmieszają i nie dają mu żyć. A może tak trzeba? Może zamiast parad i marszów homoseksualiści powinni wpierdolić skinom i tym, którzy ich nie uznają za pełnoprawnych ludzi. W imię idei. Spuścić łomot tym najbardziej ujadającym.
Tak samo grubi, wysocy, niscy, zezowaci, rudzi, wysocy, chudzi, czarni, czerwoni, lewacy, prawicowcy, wegetarianie.. Ogólnoświatowa wymiana poglądów. Jak w piaskownicy. Na pięści.
Czy lesbijka, gej, muzułmanin, militarysta, punk, albo metal nie może być dobrym człowiekiem? 
Tak jak postrzegam ludzi, tak chcę być postrzegana. Nie przez pryzmat stereotypów, czy schematów. Inną sprawą jest to, czy inni to potrafią. Czy umieją nie oceniać mnie po tym, że się rozwiodłam, po tym co sobie wyobrażają na mój temat, ale po faktach, które poznają, kiedy porozmawiają ze mną.
Chciałabym zbawić świat, ale wiem, że to niemożliwe. Obrabiam więc swój własny ogródek  Może kiedyś ktoś przesadzi szczepek. 


Na dziś:
Chylińska - Winna



46 komentarzy:

  1. Tylko po co homoseksualistom parady? W myśl tego, co napisałaś i co ja także myślę, seks, orientacja seksualna, są prywatną sprawą każdego człowieka, więc po co się z tym obnosić publicznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę, że to zamiast pięści...Ja spuściłam łomot koledze, bo słowne przekonanie nie docierało.
      I mam wrażenie, że parady są w odwecie. Za to co ich spotyka na co dzień.

      Usuń
    2. A ja myślę, że przesadzają. W takim razie idę zrobić manifestację mojej orientacji, pójdę nago z partnerem odzianym podobnie i z ideą wolnej miłości bez ograniczeń. Bo mi na co dzień nie wolno kochać się gdzie mi się podoba :)
      Orientacja niech sobie będzie jaka chce, ale nie trzeba się z tym pchac ostentacyjnie w oczy.

      Usuń
    3. Pewnie, ale nie każdy homoseksualista idzie na paradę, nie każdy łazi w różowym boa i ostentacyjnie manifestuje z kim sypia. To jest skrajność. I wcale nie mówię, że mi się to podoba, bo nie podoba. Dwa komentarze niżej jest komentarz infatuation.
      Mam tylko wrażenie, że ci, co parady urządzają robią to właśnie dlatego, że inni nie dają im prawa do bycia sobą.
      Tak myślę, ale mogę się oczywiście mylić.

      Usuń
  2. Powiem krótko - tys prowda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj czuc tu emocje, czuc:) "wpierdolic skinom" hehe, dobre:P Nie, ja nie chcę bic, krzywdzic fizycznie ani psychicznie choc czasami mam ochotę na odwet. Ale znów, po koleżance do góry widzę, że temat sprowadza się do krytyki. Krytyki parad i postrzegania każdego z nas przed pryzmat tęczy. Kurde ja czasami bywam bardzo czarno biała i szara i daleko mi do paradowego różu i wpychania innym swoich preferencji:)
    Mówisz, że nie tolerujesz innych. Ja pójdę dalej i powiem, że nikt kto się nawet zapiera, nie jest tolerancyjny. Gdybyśmy ze wszystkim i wszystkimi się zgadzali nie mielibyśmy o czym pisac:) Ważne jednak w tej nietolerancji zachowac takt i dyskutowac o tym pokojowo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie toleruję, bo dla mnie inność nie jest innością. Gdybym tylko tolerowała, nie rozmawiałabym z Tobą, murzynem, gejem, sąsiadką. Pozwalałabym żyć po swojemu, ale traktowałabym ich jak powietrze. A ja chcę móc zapytać "innych" o ich zdanie, uczucia i pomóc rozwiązać problem, bądź poprosić o pomoc. Symbioza.
      Bicie jest nawiązaniem do piaskownicy, w której tak rozwiązuje się konflikty i to działa. Też nie chcę się z nikim bić, ani nie chciałabym, żeby ktoś próbował mi swoje racje siłą wciskać (był taki jeden, ale odeszłam).
      Jesteś kolorowa, jak każdy z nas. Nie brak ani Tobie, ani nam, żadnego koloru. Czarny i biały i szary to też kolory. Zresztą, jakie Ty i my. MY. razem wszyscy.
      I prawdą jest, że nie jest tak, że każdy ma mieć takie samo zdanie, bo to byłoby nudne, a nauka nie poszłaby o krok do przodu. Ale dyskusja jest twórcza. Dyskusja. A nie narzucanie swojego zdania.

      Usuń
  4. Temat rzeka, który pociąga za sobą też takie rzeczy jak niska samoocena, poczucie bezwartościowości, opuszczenia, braku akceptacji, porozumienia... Czasem wynika z chorego systemu wartości. Osoby nietolerancyjne w pewnym sensie chyba chcą zwrócić uwagę na siebie, na swoje zdanie i poglądy... Nie chcą lub nie potrafią zaakceptować różnorodności świata. Poza tym, żeby zrozumieć drugiego człowieka i jego rzekomą odmienność, trzeba się wysilić, wysłuchać, podyskutować - bez agresji, bez przemocy.
    Proces złożony. Nie każdego stać na wysiłek, bo łatwiej jest przypiąć łatkę, osądzić i skazać.
    Normą jest to, co "większość" za takie uważa - reszta to dziwactwa, fanaberie i dewiacje.
    Zaglądanie komuś do łóżka jest ciekawe wtedy, gdy samemu ma się nudne życie, więc diametralnie znajduje się temat do rozmów - nie rzadko z sąsiadką z ławki w Kościele. :)
    Znam grono takich osób, które są niby tolerancyjne, ale gdzieś esencja tej cechy gubi się w gąszczu bezsensownej paplaniny.
    Cóż... :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, pięknie i spokojnie :)
      Właśnie to mam na myśli.
      Zamiast uczyć się nawzajem, wszyscy razem, jeden od drugiego, szufladkujemy, a potem zamykamy te szuflady łańcuchem. Żeby nie wystawał kawałeczek czegoś, czego nie jesteśmy w stanie pojąć.
      I tak, ci co najwięcej krzyczą, ukrywają tym samym swoje problemy. Odwracają uwagę od siebie. Szkoda, że krzywdzą innych.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Poniekąd - dlaczego zatem katolicy nie potrafią tolerować osób niewierzących? Zwracają na siebie uwagę czy nie potrafią innych zrozumieć czy podjąć wysiłku aby poznać?

      Usuń
    3. Podjąć wysiłku, aby zrozumieć, zaakceptować i przyjąć za normę to, że każdy ma prawo wierzyć w co chce. A dlaczego nie potrafią tolerować? Bo tak im narzucają sukienkowi, którzy ustanawiają wygodne normy, rytuały i zwyczaje. Kiedyś robili to ogniem, mieczem i inkwizycją, dzisiaj bardziej humanitarnie - praniem mózgów.
      Przepraszam wszystkich praktykujących, bo wiem, że nie każdy ślepo w sukienki patrzy.

      Usuń
    4. To chyba już taki wbijany do głowy system wartości. Nauka wpajana od pokoleń. A jeżeli nie da się o tym dyskutować, tudzież wyrazić swój pogląd na pewne sprawy, bo spotykamy się pewnego rodzaju zatwardziałością,to cóż pozostaje innego,jak spojrzeć na to przez pryzmat ludzkich słabości i ograniczeń. Więcej nic nie zrobisz, bo co? Zmusisz kogoś by cię akceptował, a przynajmniej spokojnie wysłuchał? Nie. :)

      Usuń
    5. No nie zmusisz. Nikogo do niczego. Ale ponieważ mamy coraz to nowe pokolenia, to warto nad nimi popracować. I zmienić co jest złe. Bez popadania ze skrajności w skrajność.

      Usuń
  5. " Jestem nietolerancyjna i proszę to uszanować" :)))
    Tak naprawdę nie zastanawiam się nad tym głębiej, nie usiłuję analizować. Wiem co dla mnie jest do przyjęcia, a co absolutnie nie.
    Nie toleruję zooflii, pedofilii, złodziejstwa, chamstwa, kłamstwa, agresji i cwaniactwa - czy powinnam poznać takich ludzi, usiłować ich zrozumieć? Wedle niektórych ludzi pewnie tak, według mnie nie. Ale żyję z tym i oni też i jakoś mamy się dobrze. Wkurza mnie strasznie owczy pęd do tej wszech tolerancji, modnej i narzucanej zewsząd.
    Nie oceniam ludzi na podstawie wiary, orientacji, stanu majątkowego. I tego samego chciałabym dla siebie. A jednak tak nie jest, bo ocenia się mnie na podstawie mojej wiary czy też raczej jej braku. Za to ode mnie wymaga się abym tolerowała wierzących, którzy żyjąc w świeckim państwie wciskają się wszędzie z symbolami swojej wiary. Jak to jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie jest ideałem oraz nie popadajmy w skrajności. Jesteś wolnym człowiekiem i wybierasz, na co jesteś w stanie się zgodzić, a na co nie. A co Ty zrobisz z tym, że ktoś nie toleruje tego, że jesteś ateistką, to jedynie twoja decyzja - będziesz z tym walczyć, albo machniesz ręką i pójdziesz swoją drogą.

      Usuń
    2. Ja nie mówię o skrajnościach. Skrajności, jak w statystyce, odrzucam. Nie znoszę ani cukierkowego ślinienia się do wszystkich i przytakiwania wszystkiemu, ani degeneracji i zboczeń. Piszę o orientacji seksualnej, a nie jest to zoofilia, czy pedofilia. Na chamstwo, agresję, kłamstwo i złodziejstwo nie bardzo mamy wpływ. I założę się, że znasz takich ludzi, mimo wszystko. Możemy jedynie unikać ich i żyć po swojemu.
      Co do wiary i symboli mam podobne zdanie. I nie odpowiem, bo sama nie wiem. Mogę jedynie tłumaczyć tym co chcą usłyszeć moją rację.

      Usuń
    3. Skrajności zwykle nadają się na tematy sympozjów z kryminalistyki lub psychiatrii, więc nie wnikam :)
      Oraz na tłumaczeniu i tłumaczeniu i tłumaczeniu się kończy, bo niektórzy w swym poczuciu misji są wybitnie ugruntowani :))))

      Usuń
    4. Ja odpisałam Żmii:) Wyprzedziłaś mnie z komentarzem :)

      Usuń
    5. No, ja też :) Aleśmy się rozgadały, tylko sama zainteresowana nas opuściła :)

      Usuń
    6. Zagrzała się linia komentarzowa :) Ale to dobrze. Dyskutować trzeba. Szczególnie, kiedy jest o czym.

      Usuń
    7. "Na chamstwo, agresję, kłamstwo i złodziejstwo nie bardzo mamy wpływ. I założę się, że znasz takich ludzi, mimo wszystko. Możemy jedynie unikać ich i żyć po swojemu. " Właśnie, chodzi mi po głowie notka na ten temat. Chamstwo, przemoc i złodziejstwo skądś się wzięły, bo latami na to przyzwalano, nie reagowano, unikano konfrontacji dla świętego spokoju. To trudny temat, kontrowersyjny, ale warto o tym zacząć mówić głośno - często wszystko zaczyna się od słowa.
      Pozdrawiam

      Usuń
    8. W sumie racja. Ale miałam na myśli to, że nie jesteś w stanie powiedzieć złodziejowi: nie kradnij, chamowi bądź miły, agresywnemu bądź dobry, opanuj się, a kłamczuchowi - mów prawdę. Tam gdzie można ingeruję, tam gdzie nie mogę omijam.
      A wzięły się z wychowania. Skądś zostały przejęte wzory.
      Czekam na notkę :)

      Usuń
  6. Przyglądam się tej dyskusji i myślę, że to trochę bicie piany. Toleruję ludzi z ich orientacją, niech żyją jak chcą, byle mnie nie przeszkadzali. Ale niech ktoś mi powie, jaka to wielka krzywda dzieje się homoseksualistom, że ciągle żalą się na nietolerancję i demonstrują to maszerując ulicami? Ktoś zabrania im się spotykać, mieszkać i sypiać ze sobą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy nie wystarczy, że wytyka się ich palcami, szepce za plecami, kiedy razem zamieszkają i poniża za to, kim są? To, że nie mamy na co dzień z tym do czynienia, nie znaczy, że to się nie dzieje. Często problem widzimy bardzo pobieżnie i nie zgłębiamy tematu. Widzimy demonstracje, ale nie zastanawiamy się dlaczego tak się dzieje. I nie wiem dlaczego, ciągle dyskutujemy o stronie seksualnej i orientacji. Napisałam również o religii, poglądach..Tego temat nietolerancji nie dotyczy?

      Usuń
    2. Byle oni nie przeszkadzali nam? To dlaczego wielu "z nas" przeszkadza żyć im? To musi działaś w obie strony.

      Usuń
    3. Własnie...To mnie też wkurza, że ludzie uzurpują sobie prawo do plucia komuś na buty i oczekują, że opluty będzie cicho. Z jakiej racji? Dlaczego nie można się bronić?

      Usuń
  7. Czy punk może być dobrym człowiekiem? Może !!!!!!! Może nawet zadawać ważne pytania:
    http://www.youtube.com/watch?v=8SvUz1RZvgs
    Ja byłem rudy .... "ryża szczotka" i.t.p. Ale z czasem coś się zmieniło .... koleżanki które ze mnie kpiły .... zaczęły ..... podrywać ;o)) No cóż, jedna nauczka, nie rób sobie wrogów, bo będą wrogami .......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy może być dobrym człowiekiem :)
      A propos Dezertera, wczoraj wieczorem na trójce był z nimi program. W końcu to 31 lat w tym roku jak powstali :)

      Usuń
    2. Natt, fajne stwierdzenie: "Każdy może być dobrym człowiekiem". Podoba mi się. Tylko... nie wiem, dlaczego, ale straszliwie mało ludzi z tej możliwości korzysta.

      Usuń
    3. Nie wiem. Może się nie opłaca? W dzisiejszych czasach dobry znaczy..."inny", głupi, naiwny...

      Usuń
    4. ...i słaby. A Dziś modna jest siła przebicia.

      Usuń
    5. W dupie mam modę :) I jest mi z tym dobrze :D

      Usuń
    6. To jest nas dwie! I dobrze nam z tym :) Może założymy jakiś fanclub?

      Usuń
    7. Swój własny? Bardzo chętnie:)

      Usuń
    8. Dobra! To ja trzymam kasę!

      Usuń
    9. Może być. Ja ugodowa jestem :>

      Usuń
    10. Ogłośmy to gdzieś. "Natt i Frau Be zapraszają na uroczyste otwarcie wirtualnego N-F-B-Fanclubu i zachęcają do uiszczania opłat członkowskich" :))

      Usuń
    11. W naturze, czy gotówce? Trzeba przemyśleć co lepsze :)

      Usuń
    12. Też się zastanawiałam. No bo z jednej strony dobra zgrzewka nie jest zła, ale z drugiej - kasa daje wybór :)

      Usuń
    13. Hmmm..Ale kasę to może niechętnie. Taki Malwiart może coś dobrego do jeścia podrzucić...

      Usuń
    14. Na przykład co? I dlaczego on?

      Usuń
    15. Nie wiem, w końcu kucharz..;)

      Usuń
    16. Kucharz? Skąd to wiesz?

      Usuń
    17. Gdzieś coś pisał. I w komentarzach gdzieś widziałam...tylko nie chce mi się szukać teraz, bo na wywiadówkę idę. :>

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.